W związku z budową węzła Karwiny Gdynia straciła wiele milionów złotych - to jeden z wniosków po zakończonej właśnie kontroli Centralnego Biura Antykorupcyjnego w gdyńskim magistracie. Część prac trzeba będzie wykonać jeszcze raz.

Z 80-stronnicowego raportu wynika, że mimo wcześniejszego uzgodnienia planów budowy węzła z PKP i Urzędem Marszałkowskim, Gdynia realizowała tę inwestycję według własnego planu. 

Generalny wykonawca ostrzegał miasto, to trzeba powiedzieć głośno, że to wchodzi w kolizję z planami inwestycji po stronie PKP i że te warianty są dotknięte wadami, polegającymi np. na tym, że nie zgodzą nam się krawężniki, że nie zrobimy takich zatok autobusowych, jakie początkowo planowano, nie mówiąc o kluczowym elemencie węzła Karwiny, że nie wybudujemy wiaduktu uwzględniającego trzecią linię torów PKP - mówiła prezydent Gdyni Aleksandra Kosiorek. 

Wartość prac utraconych, czyli tych, które w przyszłości będziemy musieli rozebrać, przebudować i zrobić na nowo jest oceniana na ponad 18 milionów złotych - dodała prezydent.

Z raportu wynika, że nie jest to pełna wartość szkód, jakie poniosło miasto - te sięgają kilkudziesięciu milionów złotych.

Według biegłego odchylenia od norm technicznych podczas wykonania jezdni sięgają 10 proc., co oznacza, że jezdnię będzie trzeba szybciej remontować, a część prac wykonać jeszcze raz. 

Prezydent miasta ma tydzień na zaakceptowanie raportu lub zgłoszenie poprawek.

Agenci oceniają, że osobom wymienionym w tym raporcie postawione zostaną zarzuty podejrzenia popełnienia przestępstwa, co uruchomi postępowanie karne w sprawie realizacji inwestycji na węźle Karwiny  - mówiła Kosiorek.

W raporcie są nazwiska byłego prezydenta miasta Wojciecha Szczurka i jego zastępcy Marka Łucyka. 

Prezydent Gdyni zapowiedziała, że władze miasta będą występować o zwrot odpraw wypłaconych nienależnie dwóm wiceprezydentom. Rozważą też: żądanie od wykonawcy węzła Karwiny przedłużenia gwarancji lub obniżenia jego wynagrodzenia za tę inwestycję, skoro użyte zostały nieodpowiednie materiały oraz żądanie zwrotu wynagrodzenia za nadzór inwestorski. Jak zaznaczyła Kosiorek formalnie taka decyzja jeszcze nie zapadła, bo raportu nie widzieli prawnicy urzędu i nie jest on zatwierdzony jako ostateczny.          

Opracowanie: