95 jednostek - głównie jachty - przeprawiło się w niedzielę przez Mierzeję Wiślaną. Urząd Morski w Gdyni podsumował pierwszy dzień działania nowego kanału żeglugowego.
Mimo, że oficjalnie kanał łączący Zatokę Gdańską z Zalewem Wiślanym został otwarty w sobotę, dopiero dzień później można było z niego korzystać. W niedzielę były cztery śluzowania o g. 8.30, 10.30, 13.30, a z Zalewu Wiślanego na Zatokę Gdańską o g. 11.00 i 16.00.
Nową drogą wodną przepłynęło 95 jednostek, głównie były to jachty. Żeglarze narzekali trochę na zbyt długi czas śluzowania.
Krótki to niestety wypad na Zatokę Gdańską. Czekaliśmy prawie dwie godziny w śluzie, a potem niewiele było czasu, by popływać i wrócić na Zalew - mówi członek jednej z załóg, które w niedzielę przepłynęły dwukrotnie kanałem.
Nie wszystkim jednak udało się w niedzielę skorzystać z przekopu. Od strony Zalewu Wiślanego pod samą śluzę podpłynęło kilku kajakarzy, niestety musieli zawrócić. Nie mogliśmy przepłynąć ponieważ nie mieliśmy radia, a trzeba najpierw połączyć się z obsługą portu i powiadomić ich o zamiarze śluzowania - mówi pan Tomek z Tomaszowa Mazowieckiego.
Przy pierwszym śluzowaniu port wydawał komendy sternikom, aby cumowali w konkretnych miejscach, potem jednak z tego zrezygnowano i wskazywano tylko, aby zatrzymywać się po prawej albo lewej stronie nabrzeża.W pierwszym dniu funkcjonowania przekopu były też jednostki, które podpłynęły do Kanału Żeglugowego, ale ich załogi nie skorzystały z możliwości przeprawy. Było 6 statków, które odwiedziły port osłonowy (bez zamiaru śluzowania) oraz 4 jednostki, które podpłynęły do portu od strony Zalewu Wiślanego też bez zamiaru śluzowania.
Oddany do użytku w sobotę przekop Mierzei Wiślanej to na razie część inwestycji. W przyszłym roku ma być gotowy tor wodny do portu w Elblągu. To ponad 20 kilometrów, które trzeba pogłębić do głębokości 5 metrów. Pozostaje problem z ostatnim 900-metrowym odcinkiem przed samym portem.
Według Urzędu Morskiego ten fragment musi pogłębić na swój koszt miasto. Natomiast władze Elbląga twierdzą, że rzeka to własność Skarbu Państwa, a poza tym Urząd Morski już pogłębia miejski odcinek, więc powinien zrobić to do końca. Bez tego 900-metrowego fragmentu rzeki Elbląg nie ma mowy o wpływaniu statków o ładowności do 5 tysięcy ton.