Gdańsk zerwał umowę z firmą, która wypożyczyła miastu owce za prawie 150 tys. złotych. Doszło do tego po tym, jak wykonawca nie wywiązał się z obowiązków zawartych w umowie. Teraz firma ma 7 dni roboczych, na zabranie stada owiec i infrastruktury z Opływu Motławy.
Miasto zwolniło już pracownika odpowiedzialnego za realizacje projektu. Okazało się, że był on związany z firmą, która wygrała zapytanie ofertowe. Urząd Miasta miał wydać blisko 150 tys. złotych za wypożyczenie 14 owiec w ramach projektu „Opływ na wypasie”.
Dziś miasto poinformowało o zerwaniu umowy z firmą Kamiś – wykonawcą projektu. Powodem miało być niewywiązanie się z obowiązków określonych w umowie. Spółka spełniła tylko jeden punkt - zamontowała infrastrukturę i sprowadziła na początku sierpnia owce na Opływ Motławy.
Do obowiązków należało ponadto np. zatrudnienie osoby do codziennej opieki nad stadem owiec, zabezpieczenie wszystkich drzew na ogrodzonym terenie czy uzgodnienie z GZDiZ treści tablicy edukacyjnej i przedstawienie jej do zaakceptowania przez GZDiZ – tego także nie uczyniono – podaje Magdalena Kiljan, rzecznik prasowy Gdańskiego Zarządu Dróg i Zieleni.
22 sierpnia, jak informują urzędnicy osobiście dostarczono spółce Kamiś pismo wzywające do usunięcia nieprawidłowości. Termin został wyznaczony na godzinę 15.00, 25 sierpnia.
Spółka Kamiś nie zastosowała się w określonym terminie do wskazań GZDiZ wynikających z umowy. W związku z tym 30 sierpnia 2022 doręczone zostało przez pracownika GZDiZ do siedziby spółki oświadczenie o odstąpieniu od umowy – informuje Kiljan.
Teraz wykonawca ma 7 dni roboczych na usunięcie stada owiec i infrastruktury, w tym: ogrodzeń, poidła, paśnika. Lizawek i kamer. Ponadto jest zobowiązany do uporządkowania terenu.
Magdalena Kiljan poinformowała również o tym, że miasto skierowało do sądu pozew o stwierdzenie nieważności umowy.
Oprócz wspomnianej już oferty na blisko 150 tys. złotych, wpłynęła jeszcze jedna wyceniona na prawie 300 tys. złotych. Urzędnicy przyznają, że mają wątpliwości, czy ta oferta również nie została złożona niezgodnie z prawem. Tym tematem teraz mają zająć się śledczy.
Złożyliśmy 3 kolejne zawiadomienia do prokuratury, to były zawiadomienia w zakresie możliwości popełnienia przestępstwa, jeżeli chodzi o posługiwanie się numerem NIP i adresem siedziby innego podmiotu oraz w zakresie wpływania na przebieg postępowania przetargowego – mówił Piotr Kryszewski, wiceprezydent Gdańska.
Wcześniej złożone już przez miasto zawiadomienie do prokuratury dotyczyło poświadczenia nieprawdy w dokumentach urzędowych przez zwolnionego już pracownika GZDiZ.
Wiceprezydent Gdańska poinformował też o zastosowaniu kar porządkowych dla dwóch pracowników Gdańskiego Zarządu Dróg i Zieleni. Jest to wynik wewnętrznej kontroli.
W wyniku analizy dokumentacji stwierdzono nienależytą kontrolę nad postępowaniem – mówi Piotr Kryszewski. Upominanie osoby to Janusz Witkowicz – kierownik Działu Zieleni i Michał Szymański – wicedyrektor GZDiZ.
W połowie sierpnia gdańscy radni PiS poinformowali o złożeniu przez nich zawiadomienia do prokuratury, dotyczącego nadużycia władzy przez urzędnika GZDiZ. Złożony został przez nich również wniosek o kontrolę do Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
Uważamy, że jest tutaj potrzebna ingerencja instytucji zewnętrznej, ponieważ biuro audytu i kontroli urzędu miasta Gdańska jest jednak instytucją zwierzchnią wobec GZDiZ. Więc tutaj jednak warto, żeby zewnętrzna instytucja także prześwietliła dokumentacje przetargowe GZDiZ - mówił w połowie sierpnia, radny PiS, Przemysław Majewski.
Projekt "Opływ na wypasie" od początku istnienia budził wiele kontrowersji. W sobotę 6 sierpnia zwierzęta pojawiły się na terenie parku nad Opływem Motławy. Tego dnia stado 15 owiec wrzosówek miało zastąpić kosiarki, w ramach pilotażowego projektu, a ten dzień stał się początkiem kompromitacji wizerunkowej miasta.
Po paru dniach portal Trójmiasto.pl pokazał wyliczenia mówiące o tym, że miasto przepłaciło, dając prawie 150 tys. złotych za wypożyczanie owiec. Gdyby gdański samorząd zdecydował się na kupno tych zwierząt, pozwoliłoby to miastu zaoszczędzić kilkadziesiąt tysięcy złotych. Po kilku dniach, podczas transmisji na żywo, która trwa 24 godziny na dobę, zauważono na terenie wypasu owiec kosiarkę spalinową. To był moment, w którym miasto rozpoczęło wewnętrzną kontrole w GZDiZ.
Miasto mimo zbliżającego się upadku projektu owiec nad Motławą, nie wykluczyło dzisiaj, że projekt owiec będzie kontynuowany. Najprawdopodobniej usłyszymy o nim wiosną przyszłego roku. Zaangażowany w niego ma być Gdański Ogród Zoologiczny.
Autor: Stanisław Pawłowski