Radosław Sikorski i Rafał Trzaskowski rozpoczęli kampanię przed prawyborami w Koalicji Obywatelskiej. Minister spraw zagranicznych odwiedził Rokietnicę koło Poznania, gdzie spotkał się z sympatykami. Mówiąc, o tym kto powinien zasiąść w fotelu prezydenta, Sikorski stwierdził: ktoś, kto nie będzie złośliwie wetował, złośliwie wysyłał do TK, ktoś, kto łagodzi, a nie podsyca spory.

Zdaniem Sikorskiego najważniejsze jest, aby prezydent "przestał wpychać kij w szprychy rządowi i pozwalał mu realizować demokratyczny mandat".

Potrzebny jest ktoś, kto nie będzie złośliwie wetował, złośliwie wysyłał do TK, tylko będzie odgrywał swoją konstytucyjną rolę: strażnika konstytucji, kogoś, kto łagodzi, a nie podsyca spory między Polakami, i kogoś, kto mając odpowiedzialność za politykę zagraniczną i rolę w dziedzinie bezpieczeństwa, będzie maksymalizował wpływ Polski na arenie międzynarodowej - ocenił Sikorski.

Zauważył, że prezydent jest swoistym "ministrem spraw zagranicznych i trochę obrony na turbodoładowaniu".

Moje wystąpienia na Radzie Bezpieczeństwa ONZ zostały zauważone, umiałem powiedzieć ambasadorowi Rosji parę słów prawdy, których on nie chciał słyszeć. Wyobraźcie sobie państwo, jakby się to niosło, gdybym to robił jako prezydent, a nie tylko minister spraw zagranicznych - przypomniał minister, nawiązując do zaimprowizowanej odpowiedzi na wystąpienie rosyjskiego dyplomaty w ONZ.

Przede wszystkim bezpieczeństwo

Radosław Sikorski podkreślił, że nadchodzące wybory prezydenckie dotyczyć będą bezpieczeństwa Polski.

Przez 30 lat budowaliśmy zamożność Polski, rozwijaliśmy się, doganialiśmy Zachód najszybciej w naszej historii. Teraz prawdziwym zagrożeniem dla wszystkiego, co osiągnęliśmy jest próba odbudowy imperium rosyjskiego. Przyszedł czas wielkiej, geopolitycznej rozgrywki. I chodzi o to, żeby w jej wyniku Polska weszła do grona krajów, które o tym współdecydują, a nie, jak to niestety czasami bywało w przeszłości, była krajem, który ponosi za to ofiary - stwierdził.

"Łączę wrażliwość konserwatywną i liberalną"

Zdaniem Radosława Sikorskiego, aby kandydat KO wygrał wybory prezydenckie, musi mieć zdolność do przyciągania wyborców "na prawo od nas".

W tamtym elektoracie, wśród zwolenników Szymona Hołowni, PSL i w Konfederacji ja zbieram dwa razy większe poparcie niż Rafał Trzaskowski. Łączę w sobie, mam nadzieję, że państwo tak to widzą, wrażliwość i konserwatywną, i liberalną - powiedział.

Zadeklarował, że jako prezydentowi "nie zadrży mu ręka", by podpisać prawo liberalizujące dostęp do aborcji, załatwi też kwestię związków partnerskich.

Kampania prezydencka? "To będzie rzeźnia"

O nadchodzącej kampanii wyborczej Sikorski powiedział: "to będzie rzeźnia".

Pan Tarczyński, pan Mastalerek pojechali do USA nie tylko, żeby pokazać się na wiecu z Donaldem Trumpem, tylko po to, żeby tam załatwić zasoby, zdolności, do manipulowania kampaniami, do manipulowania mediami społecznościowymi po to, żeby uzyskać wsparcie tamtejszych środowisk prawicowych dla ich ideologicznych pobratymców w kraju. Więc, żeby taką kampanię wytrzymać, żeby w takiej kampanii nie polec, trzeba pokazać charakter, trzeba pokazać wolę walki, trzeba pokazać energię - poinformował minister spraw zagranicznych.

Pytany o to, kto, w przypadku jego wygranej, byłby dobrym szefem MSZ, Radosław Sikorski wskazał Rafała Trzaskowskiego. Jego pierwszą decyzją jako prezydenta będzie odebranie Antoniemu Macierewiczowi Orderu Orła Białego.

22 listopada w Koalicji Obywatelskiej odbędą się prawybory, które mają wyłonić kandydata KO na przyszłoroczne wybory prezydenckie. Działacze będą wybierać pomiędzy prezydentem Warszawy, wiceszefem PO Rafałem Trzaskowskim, a szefem MSZ Radosławem Sikorskim. Wyłoniony w głosowaniu kandydat KO na prezydenta ma 7 grudnia na Śląsku zaprezentować swój program.