Prokuratura zdecydowała o kolejnych środkach zapobiegawczych wobec dwóch mężczyzn, którzy w Boże Narodzenie brutalnie napadli na pracowników schroniska dla bezdomnych zwierząt w Kielcach - dowiedział się dziennikarz RMF FM. Ojciec i syn zachowywali się agresywnie, gdy przyjechali do placówki, by odebrać swojego psa - pitbulla, który wcześniej uciekł im z posesji.
Obaj mężczyźni mają zakaz zbliżania się do dwóch poszkodowanych pracowników schroniska w Kielcach. Poza tym dostali dozór policyjny, nie mogą wyjeżdżać z kraju i zastosowano wobec nich poręczenia majątkowe. Obaj usłyszeli też zarzut pobicia. Grozi im do 5 lat więzienia.
Prokuratura czeka na wyniki badań krwi młodszego z mężczyzn, będą one znane prawdopodobnie w czwartek. Dzięki nim śledczy dowiedzą się, czy 21-latek był pod wpływem narkotyków w momencie, gdy z ojcem napadł na schronisko dla zwierząt.
Do schroniska dla zwierząt przy ul. ks. Ściegiennego w Kielcach przyjechało w Boże Narodzenie dwóch mężczyzn: 21-latek oraz jego 47-letni ojciec. Chcieli odebrać swojego psa - pitbulla, który znalazł się w schronisku po tym, jak uciekł z posesji.
Odbiór psa - jak się okazało - nie przebiegł spokojnie. "Dwóch agresywnych mężczyzn, prawdopodobnie pod wpływem narkotyków/i lub alkoholu wtargnęło na teren schroniska, najpierw jeden z nich pobił pracownika recepcji. Następnie włamał się do boksów i wykradł psa. Podczas próby udaremnienia kradzieży doszło do pogryzienia suczki, a kolejni nasi pracownicy zostali pobici. Nawet po wezwaniu policji, przy funkcjonariuszach byliśmy wielokrotnie wyzywani i ubliżano nam od najgorszych" - opisali pracownicy schroniska dla bezdomnych zwierząt w Kielcach.
Jak przekazali, pracownik schroniska był kopany w głowę, stracił przytomność. "Zalanego krwią zabrała karetka. Pozostali pracownicy również odnieśli obrażenia - jeden był duszony, drugi ma rozbitą wargę i uszkodzone od uderzeń okulary, inni zostali poszarpani lub uderzeni. Napastnicy nie oszczędzali również kobiet, wielokrotnie ubliżali i zachowywali się agresywnie" - czytamy w poście na Facebooku.
Gdy po awanturze ojciec z synem oraz psem próbowali odjechać, drogę zajechał im służbowym samochodem jeden z pracowników. Doszło do kolizji.
Na miejscu zjawiła się policja i zatrzymała napastników.
Jeszcze nie było aż takich aktów agresji w stosunku do drugiego człowieka na terenie schroniska. Przekazaliśmy (policji - przyp. red.) wszystkie nagrania z monitoringu czy też telefonów. Nasi pracownicy zostali pokrzywdzeni w tej sytuacji, zostali skierowani na obdukcję - powiedział w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Bartosz Mrozik ze schroniska w Kielcach.