Nieprawidłowości przy liczeniu głosów były największym problemem podczas II tury wyborów prezydenckich - alarmuje Fundacja Odpowiedzialna Polityka. Takie problemy zgłaszano 12 lipca w co trzeciej komisji nadzorowanej przez obserwatorów społecznych. Fundacja koordynowała pracę blisko 250 społecznych obserwatorów w ponad 1000 komisji.
Zarzuty Fundacji dotyczą - jak usłyszał reporter RMF FM Grzegorz Kwolek - łamania procedur podczas liczenia głosów.
Zaraz po zakończeniu głosowania należy zaplombować urnę i spisać protokół uwzględniający wszystkie karty do głosowania: wydane, odrzucone, uszkodzone i inne.
Tymczasem w niektórych komisjach - jak alarmuje ekspert Fundacji Robert Lech - sytuacja była zupełnie postawiona na głowie.
"Zaczynano od liczenia kart do głosowania wyjętych z urny wyborczej, następnie dopasowywano niektóre liczby w protokołach wyborów do tych policzonych kart - tak, żeby to się wszystko zgadzało i żeby przyjął to system informatyczny" - relacjonuje Lech w rozmowie z naszym dziennikarzem.
A łamanie procedur - ostrzega ekspert - uniemożliwia wychwycenie nieprawidłowości.
Te ostatnie zgłaszane były do Sądu Najwyższego w ramach protestów wyborczych: do godziny 16:00 w czwartek - to ostatni dzień na wniesienie protestu - zarejestrowano ich w Sądzie Najwyższym 226.
Ostateczna liczba będzie jednak większa: kilkaset złożonych pism nie zostało jeszcze formalnie zarejestrowanych.
Wśród złożonych protestów jest ten wniesiony przez komitet wyborczy kandydata Koalicji Obywatelskiej Rafała Trzaskowskiego.
W proteście tym wskazano m.in. na naruszenie konstytucji, wspomaganie przez telewizję publiczną jednego kandydata - prezydenta Andrzeja Dudy - i dyskredytowanie innego - Rafała Trzaskowskiego - oraz naruszenia ze strony administracji rządowej.
Grzegorz Wójtowicz, pełnomocnik wyborczy komitetu Rafała Trzaskowskiego, poinformował ponadto, że do protestu dołączonych zostało ponad 2 tysiące indywidualnych zawiadomień o nieprawidłowościach, w tym: dotyczących pozbawienia prawa wyborczego.
"To są tysiące nieprawidłowości, które polegały przede wszystkim na pozbawieniu wielu wyborców prawa wyborczego. (...) Wielu wyborców, przede wszystkim w ramach głosowania korespondencyjnego, zostało pozbawionych tego prawa wskutek niedoręczenia, zbyt późnego doręczenia (pakietów wyborczych) lub doręczenia pakietów wyborczych bez kart do głosowania" - zaznaczył.
Posłanka Koalicji Obywatelskiej Barbara Nowacka podkreśliła natomiast, że wybory nie były uczciwe, bowiem kandydaci "nie byli traktowani równo".
"Uruchomiono gigantyczną machinę państwa, gdzie (premier) Mateusz Morawiecki odbył - jak się chwalił - 200 spotkań wyborczych, gdzie agitował wprost, gdzie nadużywano państwa i jego instytucji do działań na rzecz jednego kandydata, gdzie TVP urządzała seanse nienawiści w stosunku do jednego kandydata, a drugiego prezentowała jako najlepszego człowieka świata. To w końcu gigantyczne zaniedbania MSZ dotyczące głosowania Polonii za granicą" - wyliczała posłanka.