Polsce potrzebny jest "silny prezydent, który (…) współpracuje z rządzącymi tam, gdzie podejmują sensowne decyzje, ale który jest twardy (…), jeżeli chodzi o rozliczenie afer" - przekonywał kandydat Koalicji Obywatelskiej na prezydenta Rafał Trzaskowski podczas spotkania z mieszkańcami Brodnicy. "Niestety prezydent Andrzej Duda jest wyłącznie prezydentem PiS" - komentował, zauważając jednak również, że "ten rząd i ten prezes (Jarosław Kaczyński nie traktują prezydenta poważnie". Trzaskowski, który zmierzy się z Andrzejem Dudą w II turze wyborów prezydenckich 12 lipca, stwierdził, że konsolidacja wszystkich głosów oddanych na kandydatów opozycyjnych wobec PiS dałaby mu "absolutne zwycięstwo".
W czasie wystąpienia w Brodnicy Rafał Trzaskowski zwrócił uwagę, że ostatnio był w tym mieście w Kujawsko-Pomorskiem prezydent Andrzej Duda, ale nie spotkał się z mieszkańcami.
Podkreślał również to, o czym wielokrotnie mówił w ostatnich dniach: "To, co najważniejsze dzisiaj: potrzebny nam jest prezydent, który jest prezydentem silnym, który chce mówić o dniu jutrzejszym, a nie cały czas rozmawiać o tym, co było, co już rozstrzygnięte".
"A jak dzisiaj słyszałem prezydenta Andrzeja Dudę, to widzę, że on przez cały czas chce rozmawiać o przeszłości - a my chcemy rozmawiać o dniu jutrzejszym" - przekonywał, a odpowiedziały mu okrzyki: "Rafał! Rafał!".
"My chcemy rozmawiać o przyszłości i rozwiązywać prawdziwe problemy. Pytanie, czy pan prezydent Andrzej Duda chciał rozmawiać o waszych problemach, czy odniósł się choćby do jednej sprawy, która jest dla was ważna, czy mówił chociażby o drodze nr 15 z Torunia do Olsztyna? Czy mówił, że zamierza pomóc waszemu szpitalowi powiatowemu, czy mówił o tym, jakie są problemy z finansami na edukację? Bo jaki jest tu w Brodnicy rachunek? 51 mln płaci samorząd za edukację, a subwencji jest tylko 29 mln: czy o tym była prawdziwa rozmowa?" - pytał kandydat Koalicji Obywatelskiej.
Zaznaczył, że "na tym polega problem, że dzisiaj trzeba rozmawiać o rozwiązywaniu prawdziwych problemów, o dniu jutrzejszym, a nie cały czas żyć sporami, które już dawno temu powinny być rozstrzygnięte".
Rafał Trzaskowski przekonywał, że pierwsza tura wyborów prezydenckich pokazała, że dzisiaj większość Polaków "opowiada się za zmianą", i ocenił, że konsolidacja wszystkich głosów oddanych na kandydatów opozycyjnych wobec PiS dałaby mu "absolutne zwycięstwo".
"Wystarczy spojrzeć na poparcie, którym cieszyłem się ja i którym cieszył się Szymon Hołownia: i to już wystarczyłoby, żeby wygrać w waszym regionie, tu w Brodnicy" - zauważył.
Zapowiedział, że będzie rozmawiał o punktach programowych ważnych dla jego kontrkandydatów z pierwszej tury z "opozycyjnej strony" sceny politycznej.
"Wiecie, jaki jest najważniejszy punkt programu dla Szymona Hołowni? Mocne samorządy. Tu jest stuprocentowa zgoda, dlatego że dzisiejszy rząd chce wojny ze wszystkimi niezależnymi instytucjami, chce wojny z samorządami, a my na to nie pozwolimy. Silny prezydent nie pozwoli osłabiać samorządów, nie pozwoli osłabiać was" - przekonywał Trzaskowski.
"Na opozycji wszyscy pokazaliśmy, że chcemy prawdziwej zmiany. Będziemy rozmawiać o katastrofie klimatycznej, jak jej zaradzić, jak sprawić, żeby każda polska rodzina dostała pieniądze na to, żeby wymienić piec węglowy albo zainstalować baterie słoneczne. Będziemy też rozmawiać, jak pomagać polskim firmom, jak walczyć o miejsca pracy, jak doprowadzić do tego, żeby rząd nie był opresyjny - a rząd PiS jest opresyjnie nastawiony do wszystkich polskich firm. Na to nie pozwolimy" - zapewniał kandydat Koalicji.
Trzaskowski przekonywał, że jeśli jego zwolennicy zmobilizują się, to zwycięstwo w wyborach prezydenckich stanie się możliwe, i podkreślał, że liczy się każdy głos.
"Wszyscy obywatele, którzy chcą zmiany, muszą iść do tych wyborów. Musimy mieć 100-procentową mobilizację: wtedy, jestem przekonany, będzie w Polsce zmiana - a nie rewolucja, którą nam PiS szykuje, która ma służyć tylko i wyłącznie ludziom władzy" - mówił kontrkandydat Andrzeja Dudy.
Przekonywał także, że Polsce potrzeba odważnych polityków, którzy nie boją się "stanąć, rozmawiać z ludźmi, nawet jeżeli ktoś ma inne zdanie, wysłuchać ich".
"Stanąć tak jak tutaj, na rynku, i odpowiadać na trudne pytania, a nie tylko jeździć w miejsca, w których są sami zwolennicy albo które są zamknięte przed wszystkimi tymi, którzy chcą stawiać trudne pytania o dzień jutrzejszy" - mówił.
"Dzisiaj potrzeba nam odważnych polityków, dziś potrzeba nam polityków odpowiedzialnych i niezależnych - i to wszystkim państwu gwarantuję" - zadeklarował Trzaskowski.
Zaznaczył również, że Polsce nie jest potrzebny "niemy prezydent jednej partii".
"Dziś trzeba patrzeć w przyszłość i zająć się rozwiązywaniem prawdziwych sporów i prawdziwych problemów" - mówił. "Zobaczcie: pan prezydent przyjechał i nie rozwiązał żadnego z waszych problemów. Więcej: nie chciał rozmawiać o żadnych z waszych problemów, nie chciał się z wami spotkać - a dzisiaj właśnie trzeba nam rozmowy" - podkreślał Trzaskowski.
"Jeśli chcemy odbudować wspólnotę, to musimy ze sobą rozmawiać, ale do tego potrzeba odwagi, silnego prezydenta i do tego trzeba prezydenta, który jest w pełni niezależny" - zaznaczył.
Mówił o tym, że krajowi potrzebny jest "silny prezydent, który ma swoje zdanie, współpracuje z rządzącymi tam, gdzie podejmują sensowne decyzje, ale który jest twardy tam, gdzie rząd szuka przez cały czas równych i równiejszych, twardy, jeżeli chodzi o rozliczenie afer".
"Niestety prezydent Andrzej Duda jest wyłącznie prezydentem PiS, jednej partii. Natomiast nam w tych trudnych czasach potrzebny jest silny, niezależny prezydent, który nie tylko będzie patrzył rządowi na ręce, ale będzie na rządzie wymuszał dobre działanie" - przekonywał polityk Platformy Obywatelskiej.
Tymczasem, według niego, "prezydent jednej partii jest tak jej podporządkowany, że nawet gdy zgłaszał pewne propozycje, to rząd nie brał ich pod uwagę, bo ten rząd i ten prezes nie traktują poważnie prezydenta".
"Prezydent reprezentuje nas wszystkich i musi być traktowany poważnie przez rządzących, ale do tego musi mieć kręgosłup, musi być twardy, niezależny i musi szanować swój podpis. Dzisiaj współpraca wygląda w ten sposób, że pan prezes wydaje polecenia, a pan prezydent je realizuje" - komentował Trzaskowski.
Ze swojej strony zadeklarował "wymuszenie" na rządzących rozwiązań dla osób z kredytem we frankach szwajcarskich oraz akceptację dla inicjatyw podwyższenia kwoty wolnej pod podatku i zwolnienia z podatku emerytur.
"Natomiast nie będzie zgody tam, gdzie rząd będzie chciał podnosić podatki, uwłaszczać się na państwie, gdzie rządzący będą chcieli atakować samorząd, upolityczniać wszystkie instytucje" - zapewniał.
Jak przekonywał kandydat KO, kiedy rząd czekają trudne decyzje, kiedy "słyszymy o olbrzymim deficycie, słyszymy, że naprawdę zbliżają się problemy", "nie ma nic gorszego niż monopol władzy".
"Dlatego potrzebny jest prezydent, który nie jest prezydentem całkowicie niemym, spolegliwym, tylko który będzie z rządem współpracował, ale również będzie zadawał rządowi trudne pytania i będzie go pobudzał do działania w obronie miejsc pracy" - mówił.
Powtórzył, że kwestie 500+, wieku emerytalnego i trzynastej emerytury są już "rozstrzygnięte".
"Zgadzamy się tutaj wszyscy, nie ma co wracać do starych podziałów, starych dyskusji" - skwitował Rafał Trzaskowski.