"Działacze Komitetu Obrony Demokracji nie krzyczeli pod adresem prezydenta Andrzeja Dudy w Pucku czy Wejherowie wulgarnych haseł, a jedynie zapowiadali rozliczenie go za łamanie konstytucji" - powiedziała Barbara Nowacka. Z kolei inni posłowie KO: Jan Grabiec i Adam Szłapka podkreślają, że "ani PO, ani sztab Małgorzaty Kidawy-Błońskiej nie współorganizowały manifestacji podczas wystąpień prezydenta Andrzeja Dudy na Pomorzu".
W poniedziałek, na Pomorzu prezydent Andrzej Duda uczestniczył w uroczystościach z okazji 100. rocznicy zaślubin Polski z morzem. W Pucku i Wejherowie grupa manifestujących próbowała zakłócić spotkanie z prezydentem. Pikietujący mieli ze sobą transparenty, na których widniały hasła m.in. "Konstytucja", "Duda jesteś wstydem narodu", "Duda = 4 litery", "Przestańcie kraść, wyPAD 2020". Demonstrujący gwizdali i wykrzykiwali hasła: "Marionetka", "Będziesz siedział".
W uroczystościach uczestniczyła też wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska (PO), kontrkandydatka Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich. Na nagraniach zamieszczonych w internecie widać, że spotyka się ona z protestującymi wcześniej osobami, które pytają: "Było słychać?".
Posłanka Koalicji Obywatelskiej Barbara Nowacka była pytana o zachowanie działaczy KOD oraz o to, czy Małgorzata Kidawa-Błońska powinna przeprosić za to, że chwilę potem się z nimi spotkała odparła: Działacze KOD tylko przypominali panu prezydentowi, jak trzeba przestrzegać konstytucji. Dodała, że okrzyki pod adresem Dudy dotyczyły jedynie "rozliczenia go za niekonstytucyjną działalność".
Hasła "będziesz siedział", "konstytucja" to nie są wulgarne hasła - przekonywała Nowacka. Ja tam byłam i wiem, co słyszał prezydent - słyszał informację o czekających go konsekwencjach - dodała posłanka.
Barbara Nowacka przyznała jednocześnie, że język polityczny "poszedł za daleko". Powodem takiej eskalacji agresji jest kampania PiS z 2014, 2015 roku i działalność mediów publicznych, na które wydajemy miliardy - podkreśliła.
Dopytywana przez reportera TVP, czy Małgorzata Kidawa-Błońska nie powinna jednak przeprosić, Nowacka powiedziała: to państwo powinniście przeprosić za falę hejtu, którą siejecie.
Szłapka zapewnił PAP, że absolutnie nikt ze sztabu, ani nikt z Koalicji Obywatelskiej takiego wyjazdu, czy tego typu grupy nie współorganizował.
Grabiec powiedział zaś, że "politycy PiS nie mają żadnego moralnego prawa do zarzucania komukolwiek hejtu", gdyż - jak zaznaczył - "sami od ponad czterech lat tworzą instytucjonalny przemysł pogardy". To "systematyczne, przemyślane i planowe działanie polityków PiS-u" - ocenił.
Polacy czekają wciąż na przeprosiny ze strony prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego za słowa o "mordach zdradzieckich" i "gorszym sorcie" i porównania do Gestapo, czy ze strony byłego szefa MSWiA, europosła PiS Joachima Brudzińskiego, który zdaje się ma być szefem kampanii prezydenta Andrzeja Dudy, za słowa "o komunistach i złodziejach", czy ze strony ministra sprawiedliwości, Zbigniewa Ziobry, który zatrudniał w Ministerstwie Sprawiedliwości hejterów internetowych, a także za człowieka, który symbolicznie wieszał europosłów na szubienicach - oświadczył Grabiec.
Wulgarne wypowiedzi zawsze potępiamy i wzywamy do stonowania języka, bez względu na to, kto je wypowiada i bez względu na to, czy te wulgarne wypowiedzi padają pod adresem polityków opozycji, czy władzy. I tego samego oczekiwalibyśmy od dziś rządzących - podkreślił. Ale z całą pewnością będziemy starali się zachować znacznie wyższe standardy, niż te, które dotyczyły chociażby kampanii PiS wobec prezydenta Komorowskiego - zadeklarował Grabiec.
Szłapka i Grabiec odnieśli się także do wypowiedzi szefa Komitetu Wykonawczego i posła PiS Krzysztofa Sobolewskiego, który w Polsat News powiedział: Nie tyle oczekuję od pani marszałek Kidawy-Błońskiej, że zabierze głos, ile, że przeprosi. Po tej sytuacji, po tym wszystkim pani marszałek poszła do tych ludzi, obściskiwała się z nimi. Teraz powstaje pytanie, czy to jest tylko hipokryzja kandydatki i sztabu kandydatki, czy te osoby zostały tam przez ten sztab przywiezione.
Szłapka podkreślił, że Kidawa-Błońska "nie organizowała tego".
Nie jest naszą winą, że ludzie widzą, iż PiS gardzi wieloma grupami społecznymi i ludźmi. Nie naszą winą jest, że ludzie tak reagują na Andrzeja Dudę" - zaznaczył polityk. "Organizowaliśmy tylko obecność pani wicemarszałek Sejmu na obchodach rocznicy zaślubin Polski z morzem - zapewnił.
Na uwagę, że na filmiku widać, jak Kidawa-Błońska serdecznie wita się z osobami, które wcześniej głośno manifestowały swoje negatywne opinie o urzędującym prezydencie, i z uśmiechem rozmawiała z nimi, Szłapka odparł: Trudno czynić zarzut z tego, że pani marszałek rozmawiała z ludźmi. To raczej cecha, której Polacy oczekują od prezydenta. A ludzie mają pełne prawo wyrażać swoje krytyczne opinie o obecnej władzy.