Nawet 300 tys. kilometrów kwadratowych może wynosić obszar, jaki w najbliższym czasie będą musieli sprawdzić ukraińscy saperzy. Jak informuje tamtejsza państwowa służba ds. sytuacji nadzwyczajnych, wycofujący się Rosjanie na okupowanych do niedawna obszarach zostawili tysiące wybuchowych pułapek. Tylko w ciągu ostatnich dni i tylko w okolicach Kijowa żołnierze znaleźli ich już około 3 tysięcy.
Powrót do podkijowskich miejscowości wciąż jest niebezpieczny. Jak powiedział szef władz obwodu gen. Ołeksandr Pawluk, mieszkańcy Kijowa "jeszcze długo będą słyszeć wybuchy", ponieważ wciąż trwa rozminowywanie.
Pirotechnicy pracują od rana do wieczora, by możliwie jak najszybciej rozminować miejscowości i drogi.
Specjalny wysłannik RMF FM na Ukrainę Mateusz Chłystun był świadkiem rozminowywania jednej z bocznych dróg na trasie między Kijowem a Borodzianką.