"U Rosjan od razu pojawiły się fake newsy, że ataku na dworzec w Kramatorsku dokonały siły ukraińskie; to nieprawdopodobny cynizm" - oświadczył Pawło Kyryłenko, szef władz obwodu donieckiego, w którym położony jest Kramatorsk.

W wyniku ataku rakietą Toczka-U zginęło 39 cywilów, 83 jest rannych, w tym wielu bardzo ciężko.

"Zaatakowali rakietą Toczka-U z amunicją kasetową, gdy na dworcu w Kramatorsku znajdowali się wyłącznie cywile" - powiedział Kyryłenko, cytowany przez agencję Interfax-Ukraina. "U wroga od razu pojawiły się fake newsy, że to siły ukraińskie. To jeszcze jeden dowód nieprawdopodobnego cynizmu. Wszystkie dowody zostaną zaprezentowane. I informacja z prorosyjskich kanałów w Telegramie, gdzie informowano o ataku na bojowników ukraińskich sił zbrojnych" - powiedział szef obwodu.

Ukraińskie media i blogerzy odnotowali, że tuż po ataku na propagandowych kanałach prorosyjskich pojawiła się informacja o rosyjskim ataku w Kramatorsku na "skupienie bojowników ukraińskich sił zbrojnych". Informacje te zostały następnie usunięte, ale zachowały się zrzuty ekranu.

Kyryłenko podkreślił, że atak przy użyciu amunicji kasetowej był obliczony na "siłę żywą". "To potwierdzenie, że był zaplanowany przeciwko cywilom. Oni to robią, żeby ludzie przestali wyjeżdżać z obwodu" - dodał.

W obwodach donieckim i ługańskim trwa ewakuacja ludności w związku z prognozowaną dużą ofensywą rosyjską w najbliższym czasie.

Ołeksij Honczarenko, mer Kramatorska, poinformował z kolei, że w szpitalach w mieście jest wielu rannych w stanie bardzo ciężkim - "bez rąk, bez nóg". "Operuje ich jednocześnie 30-40 chirurgów" - wskazał. Zaznaczył, że szpitale nie nadążają z udzielaniem pomocy.

Według władz w chwili ataku na dworcu znajdowało się ok. 4 tys. ludzi, głównie kobiety, dzieci, osoby starsze. Wśród zabitych jest czworo dzieci.

Media zdezawuowały również wcześniejsze oświadczenia Rosji, jakoby jej siły nie używały rakiet Toczka-U. Wskazano, że były one używane podczas manewrów rosyjsko-białoruskich na Białorusi. Są również dostępne nagrania rosyjskich transportów wojskowych z 5 marca, gdzie po terytorium Białorusi jadą właśnie rosyjskie zestawy z Toczkami-U.

Taka rakieta spadła również na centrum kontrolowanego przez prorosyjskie siły Doniecka 14 marca, zabijając co najmniej 20 cywilów. Wtedy również Rosja oskarżyła o atak Ukrainę, jednak dziennikarze śledczy z Central Intelligence Team uznali po przeanalizowaniu dostępnych materiałów, że była to "prowokacja Rosji", a rakieta nie mogła być wystrzelona z terytorium kontrolowanego przez siły ukraińskie.