Władze Rosji zostały powiadomione o wizycie Joe Bidena w Kijowie na kilka godzin przed jego wyjazdem - oznajmił na konferencji prasowej doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan.
Ze względu na delikatną materię nie będę informować, jak oni odpowiedzieli, a także jaki był charakter naszej wiadomości, ale mogę potwierdzić, że przekazaliśmy takie powiadomienie - powiedział Jake Sullivan na konferencji prasowej.
Podkreślił, że odwiedzając Kijów Biden chciał wysłać "jasny, jednoznaczny sygnał" w sprawie amerykańskiego poparcia dla Ukrainy.
To była historyczna wizyta, bez precedensu we współczesnej historii - podkreślił Sullivan, zwracając uwagę na to, że na Ukrainie trwa wojna i wymagało to kompleksowych wysiłków w zakresie logistyki i bezpieczeństwa. Zaznaczył, że mimo to ryzyko w dalszym ciągu istniało.
Obecność Bidena obok Wołodymyra Zełenskiego miała zademonstrować światu, że "Ukraina skutecznie walczy z rosyjską agresją, a Rosja ponosi strategiczną porażkę".
Zbliżająca się pierwsza rocznica rosyjskiej inwazji naprawdę była kluczowym momentem, by to zrobić - podkreślił Sullivan. Zaznaczył, że podczas rozmowy prezydentów USA i Ukrainy, która odbyła się mniej więcej rok temu, Zełenski powiedział Bidenowi, że "nie jest pewien, czy będą jeszcze mieli szansę porozmawiać".
Rok później ci dwaj mężczyźni stoją razem w Kijowie, w wolnym i niepodległym mieście w wolnym i niepodległym kraju - mówił Sullivan. Jak zaznaczył, część ukraińskiego terytorium jest wciąż pod okupacją, a Rosja w dalszym ciągu atakuje cywilów. Nie było to świętowanie, ale potwierdzenie zaangażowania - dodał doradca amerykańskiego prezydenta.
Wizyta amerykańskiego przywódcy w Ukrainie trwała kilka godzin. Była to pierwsza podróż amerykańskiego przywódcy do Ukrainę od początku rosyjskiej inwazji na ten kraj w lutym 2022 roku.
Agresja Kremla na Ukrainę jest "największą wojną w Europie od czasów II wojny światowej" - oznajmił Biden podczas wspólnej konferencji prasowej z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim. Przywódca USA zapowiedział przekazanie Kijowowi kolejnego pakietu pomocy wojskowej o wartości 500 mln dolarów, obejmującego m.in. amunicję do wyrzutni rakietowych HIMARS. Zapewnił również, że Waszyngton wraz z zachodnimi sojusznikami będzie nadal konsekwentnie wspierał Ukrainę.
Podróż Bidena, o którą od dawna zabiegała administracja Zełenskiego, została zaplanowana w tajemnicy przed mediami i w szybkim tempie. Dziennikarze dowiedzieli się o wizycie dopiero po przybyciu prezydenta do Kijowa. Przedstawiciele Białego Domu konsekwentnie dementowali doniesienia o możliwym spotkaniu przywódców na Ukrainie - zaznacza agencja Bloomberga.
Dziennik "New York Times" przypomina, że gdy znane już były plany przyjazdu Bidena do Warszawy, przedstawiciele USA unikali odpowiedzi na pytania, czy prezydent mógłby również odwiedzić Ukrainę. Z oficjalnego komunikatu Białego Domu dotyczącego zapowiedzi na poniedziałek wynikało, że prezydent USA będzie tego dnia w Waszyngtonie, a dopiero wieczorem uda się do Warszawy, gdy faktycznie był on w tym czasie już daleko w drodze.
"Biden niepostrzeżenie opuścił nocą Waszyngton bez uprzedzenia. Air Force One (samolot prezydencki) wystartował o godz. 4:15 rano w niedzielę czasu wschodnioamerykańskiego (godz. 10:15 w Polsce)" - relacjonuje "NYT". Prezydent USA zabrał na pokład tylko kilku reporterów, którzy musieli zachować wyjazd w ścisłej tajemnicy i nie mogli wziąć telefonów komórkowych. Dopiero po przybyciu Bidena reporterzy mogli nadesłać doniesienia, nie podając jednak - póki trwała wizyta - w jaki sposób prezydent dotarł do Kijowa.
"Urzędnik amerykański, który prosił o zachowanie anonimowości potwierdził, że po locie przez Atlantyk do Polski Biden przekroczył granicę pociągiem, podróżując prawie 10 godzin do Kijowa" - podaje amerykański dziennik.
Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że prezydent USA przyleciał najpierw do bazy w Rammstein w Niemczech, a dopiero potem wojskowym samolotem dotarł do Rzeszowa - relacjonuje reporter RMF FM Marek Wiosło.
Magazyn "Rolling Stone" podaje, powołując się na przedstawiciela Białego Domu, że prezydentowi USA przedstawiono kilka wariantów podróży. Jeden z nich przewidywał spotkanie Bidena i Zełenskiego na granicy polsko-ukraińskiej; rozmówca "Rolling Stone" nie ujawnił konkretnego miejsca.
Inny wariant zakładał spotkanie we Lwowie - mieście, które pozostaje relatywnie bezpieczne w porównaniu z sytuacją na wschodzie Ukrainy. Ze względu na fakt, że Ukraina jest obszarem działań wojennych, zarówno służby Secret Service, jak i Pentagon "miały zastrzeżenia wobec niektórych z tych planów dotyczące kwestii bezpieczeństwa" - wskazuje magazyn. Ostatecznie - podsumowuje - "Biden wybrał Kijów jako miasto, które pozostaje symbolicznym aktem ukraińskiej determinacji po tym, jak wojska rosyjskie próbowały bezskutecznie zająć stolicę na początku wojny".