"Kraje Unii Europejskiej przekazują Ukrainie zbyt mało amunicji z własnych magazynów" - alarmuje szef unijnej dyplomacji Josep Borrell. "Jeżeli chodzi o dostawy amunicji, to są one poniżej moich oczekiwań i oczekiwań ministra ukraińskiej dyplomacji" - dodaje wysoki przedstawiciel UE ds. zagranicznych.
Ministrowie spraw zagranicznych UE zakończyli poniedziałkowe spotkanie w Luksemburgu, podczas którego łączył się z nimi zdalnie szef dyplomacji Ukrainy Dmytro Kułeba. To właśnie temat amunicji był jednym z głównych poruszanych podczas tego spotkania.
Z przekazanych przez Borrella informacji wynika, że kraje UE dostarczyły Ukrainie ponad tysiąc rakiet i raptem kilkadziesiąt tysięcy sztuk amunicji. To bardzo mało, bo przypomnijmy, że Unia obiecała, iż dostarczy do końca roku milion sztuk amunicji w ramach opróżniania własnych magazynów i wspólnych zakupów. Borrell wyśle więc oficjalny list do stolic, aby je ponaglić, bo aż trudno uwierzyć, że państwa Unii mają tak mało zapasów amunicji.
Wspólne zakupy amunicji blokuje Francja, bo chce, by refundacja z unijnego Funduszu Pokojowego dotyczyła tylko firm, które produkują na terenie Wspólnoty i których cały łańcuch dostaw znajduje się w Europie. Chodzi jej o wsparcie własnego przemysłu.
Z informacji RMF FM wynika, że do porozumienia może dojść w najbliższych dniach. Szwecja, która przewodniczy pracom UE, ma przedstawić w środę nowe, kompromisowe rozwiązanie.
Zwiększa się także presja krajów unii na Paryż. Musimy przyspieszyć wspólne zakupy amunicji - mówi szef fińskiej dyplomacji Pekka Haavisto.
Także Ukraina jest coraz bardziej zirytowana tym opóźnieniem. Szef ukraińskiej dyplomacji dawał temu wyraz podczas łączenia wideo z unijnymi ministrami. Kilka dni wcześniej pisał na Twitterze, że "frustrująca jest niezdolność UE do wykonania własnej decyzji", a "dla Ukrainy bezczynność UE mierzona jest ludzkim życiem".
Wśród krajów wywierających presję na Paryż jest też Polska. Owszem, jako zasadę trzeba pierwszeństwo przyznać produkcji zbrojeniowej europejskiej, ale mamy obecnie stan absolutnie wyższej konieczności, bo teraz trzeba pomóc Ukrainie kupując tam, gdzie się da - mówi szef polskiej dyplomacji Zbigniew Rau, dodając, że "to było stanowisko przytłaczającej większości". A "kupując tam, gdzie się da", to znaczy poza unią - np. w Stanach Zjednoczyć czy Wielkiej Brytanii, a może nawet w Korei Południowej.