Widzimy wiarygodne doniesienia, że Rosjanie porywają na Ukrainie dzieci, przedstawicieli władz, dziennikarzy i duchownych - powiedziała ambasador USA przy ONZ Theresa Thomas-Greenfield. Dodała, że doniesienia mówią też o prowadzeniu przez Rosję obozów filtracyjnych, przywołujących historyczne skojarzenia.
Zanim pojawiły się doniesienia o zbrodni w Buczy, prezydent (Wołodymyr) Zełenski i inni donosili o porywaniu dzieci (...). Porywani są także merowie i lekarze, duchowni, dziennikarze i wszyscy, którzy krytykują rosyjską agresję - oświadczyła ambasador podczas posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ poświęconego zbrodniom wojennym na Ukrainie.
Niektórzy z nich, według wiarygodnych doniesień, zostali zabrani do tzw. obozów filtracyjnych, gdzie dziesiątki tysięcy ukraińskich obywateli są zmuszani do relokacji do Rosji (...). Nie muszę mówić, jakie skojarzenia budzą te tzw. obozy filtracyjne - dodała.
Thomas-Greenfield ponowiła też swoje wezwanie do usunięcia Rosji z Rady Praw Człowieka ONZ.
Po tym, jak rosyjskie wojska zaczęły wycofywać się z północnej części obwodu kijowskiego, a do zajętych przez nich wcześniej miejscowości, w tym Buczy, weszły siły ukraińskie, pojawiły się nagrania i zdjęcia, na których widać dziesiątki zabitych na ulicach, masowe groby, zastrzelonych ludzi ze związanymi rękami. W samej Buczy zginęło kilkuset cywilów.
Zbrodnie wojenne w Buczy to wierzchołek góry lodowej - oświadczył z kolei minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeba. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski mówił, że liczba ofiar cywilnych może być znacznie wyższa w Borodziance i innych wyzwolonych miastach.
Według ukraińskiego wywiadu wojskowego, rosyjscy żołnierze, którzy mieli dopuścić się zbrodni, po wycofaniu na Białoruś wracają na Ukrainę.
Według służb 64. brygada zmechanizowana 35. rosyjskiej armii ma trafić na front w okolicach Charkowa. Na razie jest w białoruskim Mozyrzu. Stamtąd jutro ma być przewieziona koleją do rosyjskiego Biełgorodu. Z tego miasta dowództwo przerzuca ich do jednego z najbardziej zapalnych punktów.
Wywiad twierdzi, że jednostkę czekają jakieś specjalne zadania, bo zazwyczaj po wycofaniu, żołnierze mają więcej czasu na regenerację.