PKN Orlen nie otrzymuje już dostaw ropy naftowej z Rosji. Wstrzymane zostały dostawy rurociągiem Przyjaźń. Zdaniem Wojciecha Jakóbika z portalu Biznesalert.pl, który był gościem internetowego Radia RMF24, taka sytuacja nie doprowadzi do braku tego paliwa na stacjach.
Nie zabraknie nam ropy, ponieważ mamy obowiązek gromadzenia zapasów, które wystarczą nawet na ponad dwa miesiące braku jakichkolwiek dostaw z zewnątrz. Tymczasem Polska sprowadzała w styczniu tylko 10 procent ropy, której potrzebowała właśnie z kierunku rosyjskiego i taką ilość jesteśmy w stanie łatwo zastąpić - podkreślił rozmówca Michała Zielińskiego.
Jednak jak mówił ekspert, taka sytuacja może wpłynąć na ceny ropy na stacjach benzynowych. Pytany, o jaki wzrost kosztów chodzi, powiedział, że na razie nie jest w stanie stwierdzić.
Trudno określić, ponieważ na razie nie wiemy, na ile jesteśmy przygotowani na ten scenariusz. Należało się liczyć z tym, że Rosjanie zakręcą kurek z ropą, tak jak zrobili to z gazem, ponieważ Władimir Putin podpisał dekret o tym, że należy zatrzymać dostawy do krajów, które będą się stosować do ceny maksymalnej, czyli formy sankcji wprowadzonej przez G7 i Unię Europejską. Należało się więc spodziewać, że Polacy zastosują się do tych przepisów, a w zamian Rosjanie zakręcą nam kurek z ropą, być może to teraz się dzieje, a być może dostawy wrócą. Natomiast przezorny zawsze ubezpieczony. Jeżeli mieliśmy dobry plan porzucenia ropy rosyjskiej, to jesteśmy na to przygotowani. Tymczasem, cały czas jest umowa Orlen Tatnieft, która kończy się dopiero z końcem 2024 roku - zaznaczył rozmówca Radia RMF24.
Jak zauważył, jeżeli okaże się, że Rosjanie na dobre zakręcili kurek z ropą Orlenowi, to jest podstawa do tego, żeby zrezygnować z własnych zobowiązań i dochodzić swoich praw w sądzie. Wyjdzie nam na dobre to porzucenie ropy, bo wyjdzie na to, że nie my będziemy płacić kar za to, że nie odbieramy rosyjskiej ropy - stwierdził ekspert.
PKN Orlen wskazał, że jest w pełni przygotowany na taką sytuację, a dostawy do rafinerii spółki mogą odbywać się w całości drogą morską. Orlen zaznaczył, że wstrzymanie dostaw nie będzie mieć zatem wpływu na zaopatrzenie polskich odbiorców w produkty spółki, w tym benzynę i olej napędowy.
Prezes Orlenu Daniel Obajtek zapewnił na Twitterze, że spółka skutecznie zabezpiecza dostawy surowców. "Rosja wstrzymała dostawy ropy do Polski, na co jesteśmy w pełni przygotowani. Z Rosji pochodziło już tylko 10 proc. surowca i zastąpimy go ropą z innych kierunków. To efekt dywersyfikacji, którą przeprowadziliśmy w ciągu ostatnich lat" - wskazał.
Spółka przypomniała, że od początku lutego 2023 roku, po wygaśnięciu kontraktu z firmą Rosnieft, dostawy rosyjskiej ropy pokrywały tylko ok. 10 proc. zapotrzebowania Orlenu na ten surowiec. Były to wyłącznie dostawy rurociągowe, na które nie zostały wprowadzone międzynarodowe sankcje.
PKN Orlen podkreślił, że zrezygnował ze sprowadzania ropy naftowej drogą morską oraz gotowych paliw z Rosji już od początku wojny w Ukrainie, czyli znacząco wcześniej niż wprowadzono embarga unijne na tego typu dostawy.
Obecnie portfel importowy PKN Orlen opiera się na dostawach ropy pochodzącej z Morza Północnego, Afryki Zachodniej, basenu Morza Śródziemnego, a także Zatoki Perskiej i Meksykańskiej. Spółka podkreśliła, że ważnym partnerem koncernu jest Saudi Aramco, z którym PKN Orlen zawarł w 2022 roku strategiczny kontrakt na dostawy ropy naftowej.
PKN Orlen przypomniał jednocześnie, że jeszcze w 2015 r. rosyjska ropa stanowiła prawie 100 proc. surowca przerabianego w zakładach koncernu. "Znaczący spadek wykorzystania tego surowca w polskich rafineriach to efekt intensywnych działań na rzecz dywersyfikacji zaopatrzenia" - zaznaczono.
Spółka ma obowiązujący do końca 2024 r. kontrakt na dostawy ropy z rosyjską firmą Tatnieft. PKN Orlen deklarował, że wstrzyma import w przypadku nałożenia przez Unię Europejską odpowiednich sankcji, w przeciwnym razie zerwanie obowiązującego kontraktu rodzi ryzyko konieczności wypłaty odszkodowań.