Jeśli wyjaśnienia dotyczące zachowania naczelnika wydziału KSP, który prosił PZPN o sprzedanie biletu na mecz Piotrowi S. ps. Staruch, będą niewystarczające, to konsekwencje służbowe, także personalne, będą dotyczyły jego przełożonych - zapowiedział premier Donald Tusk.
Naczelnik Wydziału ds. Zwalczania Przestępczości Pseudokibiców Komendy Stołecznej Policji napisał do PZPN pismo z prośbą o sprzedanie biletu Piotrowi S. ps. Staruch, nieformalnemu przywódcy kibiców Legii Warszawa, który ma zakaz stadionowy dotyczący meczów ekstraklasy. Po południu KSP poinformowała o zawieszeniu naczelnika wydziału.
Jeśli wyjaśnienia dotyczące dziwnego zachowania naczelnika wydziału, tego stołecznego wydziału, (...) będą niewystarczające, to konsekwencje służbowe, także personalne, będą dotyczyły jego przełożonych - oświadczył premier. Podkreślił, że jest to uzależnione od tego, jak będą brzmiały te wyjaśnienia (...) Ale nie będę tu jakoś nadmiernie tolerancyjny - dodał Tusk.
Jak mówił, jeśli chodzi o bezpieczeństwo na stadionach, rząd będzie na razie szukał rozwiązań, które będą mogły wejść w życie "szybko i bezdyskusyjnie". A więc przede wszystkim jeśli chodzi o ostre i niebezpieczne narzędzia. Przynajmniej posiadanie ostrego niebezpiecznego narzędzia na imprezie masowej powinno być wykluczone i traktowane jako przestępstwo - zaznaczył premier, według którego to kwestia "zupełnie bezdyskusyjna".
Sprawa przypomina mi trochę kwestie dopalaczy. Czasami, kiedy patrzę na nasze działania - mówię działania polskiego państwa - to jestem pod negatywnym wrażeniem niemocy czy gnuśności niektórych instytucji czy niektórych urzędników - stwierdził premier.
Dodał, że ma też czasami wrażenie, że nawet w swoim środowisku politycznym bywa "osamotniony w tej kwestii". Ale wydaje się, że dziś jest ten stosowny moment, by starać się wszystkich przekonać i zaprosić na swoją stronę - mówił Tusk.
Ta walka musi być możliwie krótka i zwycięstwo musi być zdecydowanie po stronie przyzwoitych ludzi, którzy chcą na stadionie oglądać mecze, a nie bijatyki i nie słuchać niekończących się przekleństw - podkreślił. Jego zdaniem "ta wojna jest do wygrania". Tylko musimy być wszyscy razem w tej sprawie - powiedział Tusk.
Jeśli były jakieś błędne decyzje w zachowaniu moich urzędników, jakieś niemądre opinie posłów mojego ugrupowania, to wpłynę na to, by to się natychmiast zmieniło - oświadczył.
Wczoraj pseudokibice zdemolowali stadion Zawiszy w Bydgoszczy, gdzie w finale krajowego pucharu Legia Warszawa pokonała w rzutach karnych 5:4 Lecha Poznań.