Jutro wchodzi w życie ustawa w sprawie dopalaczy. Za produkcję i sprzedaż zakazanych środków grozi kara od 20 tysięcy do miliona złotych. Pomimo że są zakazane, w każdym tygodniu do szpitali trafiają zatrute osoby, które zażyły te środki.Praca z tymi pacjentami jest bardzo trudna, bo wmówiono im, że dopalacze nie szkodzą - mówi w rozmowie z reporterką RMF FM terapeutka z ośrodka leczenia uzależnień.
Agnieszka Witkowicz: Czy ten problem dopalaczy, problem osób uzależnionych od dopalaczy, nasilił się jakoś w ostatnich latach? Czy to jest poważny problem?
Ala Madej, psycholog w poradni uzależnień Karan w Warszawie: Myślę, że ten problem jest coraz bardziej widoczny. Mam tutaj też na myśli swoją grupę pacjentów. Do naszego ośrodka trafia coraz więcej osób uzależnionych, używających dopalaczy. Są to osoby już nawet od 13 roku życia. Coraz więcej mamy takich osób i coraz częściej są to dopalacze, głównie mefedron.
Agnieszka Witkowicz: Jeżeli chodzi o uzależnienie od tych środków, czy ono się czymś różni od uzależnienia od innych narkotyków, takich o których już słyszeliśmy?
Ala Madej: Jeśli chodzi o uzależnienie, to mechanizm jest taki sam. Natomiast pacjenci są inni. Są to często pacjenci bardzo drażliwi, wybuchowi, często agresywni, z bardzo rozbudowanym systemem iluzji i zaprzeczania, że jest jakiś problem. Warto pamiętać też o tym, że dopalacze są serwowane jako narkotyki, ale nie mówi się o tym wprost, tylko jest to "produkt kolekcjonerski". Dlatego też tym osobom jest trudniej wytłumaczyć, że to jest narkotyk, że jest problem z uzależnieniem, bo przecież opinia mówi o tym, że to jest projekt kolekcjonerski.
Agnieszka Witkowicz: Jak wygląda praca z takimi uzależnionymi?
Ala Madej: U nas praca wygląda w taki sposób, że proponujemy trzy drogi. Jest program krótkoterminowy dla pacjentów - do 6 miesięcy. Później jest program średnioterminowy, czyli od 7 miesięcy do 12 miesięcy i długoterminowy od roku do dwóch lat. My się głównie skupiamy na metodzie społeczności terapeutycznej, a także pracujemy w nurcie behawioralnym. U nas program skupiony jest na tym, że pacjent przepracowuje cztery etapy. Jest etap "ja", "my", "ty" i "duchowość". Na każdym z tych etapów ma różne zadania do wykonania, które stymulują pracę nad tym uzależnieniem. Dodatkowo proponujemy pomoc rodzicom osób uzależnionych. Skupiamy się też na pracy rodzinnej. Nie tylko pracuje sama osoba uzależniona, ale także cała rodzina.
Agnieszka Witkowicz: Uzależnić się od takich środków jest bardzo łatwo, ale wychodzenie z tego to jest bardzo długotrwały proces - nawet dwa lata.
Ala Madej: Tak. To jest też sprawa indywidualna, ale jest to trudny proces, zwłaszcza, że uzależnienie jest chorobą zaprzeczania. Bardzo często, przez długi okres, osoba nie utożsamia się w żaden sposób z chorobą. Polega to na takim przełamywaniu pewnych schematów, niewłaściwego myślenia. Jest to trudne.
Agnieszka Witkowicz: Z nastolatkami, nawet 13-latkami, trudno się pracuje?
Ala Madej: Moim zdaniem jest to trudniejsza praca niż z osobą dorosłą. Dochodzi tutaj bardzo ważny aspekt wychowawczy. Jest to okres adolescencji, dojrzewania, buntu. Plus też problem z uzależnieniem. To dwie bardzo ważne rzeczy, ale moim zdaniem najtrudniejszą rzeczą jest, że te osoby w młodym wieku nie widzą jeszcze konsekwencji swojego brania. Osoby dorosłe straciły rodziny, pracę - różne są te konsekwencje, w różnych dziedzinach życia. Osoby młode jeszcze bardzo często tych konsekwencji nie widzą.
Agnieszka Witkowicz: Jak rodzice mogą poznać, że dziecko ma problem z dopalaczami?
Ala Madej: Może się to przejawiać w różnych obszarach. Na obszarze rodziny, szkoły, wiary, nauki. Jeżeli chodzi o rodzinę to chociażby izolacja. Dziecko nie chce rozmawiać z rodzicami, gdzieś tam się chowa, spóźnia się, zaczyna się w sposób wulgarny odzywać, ma jakieś tajemnice. Do tej pory wyjeżdżało z rodzicami, teraz tego unika. Kwestia szkoły - tak zwany zespół amotywacyjny, czyli nic mi sie nie chce, nie chce mi się wstać z łóżka, nie chce mi się uczyć. Spóźnienia, wagary. To, co kiedyś dziecko interesowało, teraz nie ma dla niego najmniejszego znaczenia, czyli zmiana zainteresowań. Dziecko zaczyna inaczej się ubierać, zaczyna mieć rzeczy których do tej pory nie miało, jakieś gadżety, które mogą być związane z narkotykami, zaczyna sie spotykać tylko z jakąś określoną grupą ludzi, jest to na przykład nowa grupa ludzi. Mogą się zdarzyć ucieczki z domu, kradzieże. Bardzo często dzieci coś wynoszą, często to są drobne kwoty, rodzice tego nie sprawdzają, ale też często na przykład manipulacje, żeby dać pieniądze do kina, na wyjście. Trzeba to sprawdzać, czy rzeczywiście to dziecko jest w tym kinie i weryfikować takie informacje.
Agnieszka Witkowicz: Jak pani porównuje uzależnionych od narkotyków i uzależnionych od dopalaczy? Jeżeli chodzi o grupy wiekowe, dopalacze dotarły do młodszych dzieci?
Ala Madej: Ja się spotykam z osobami od 13 roku życia. Oczywiście jest to też problem w starszych grupach, natomiast dzieci mają większą dostępność, bo te narkotyki można kupić po prostu legalnie.