"Państwo i jego obecne władze podjęły ostateczną decyzję o pozbawieniu kobiet prawa do decydowania o samych sobie, narażeniu ich życia i skazaniu niejednokrotnie na tortury" – tak publikację wyroku Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji komentuje Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar. Ocenia, że "wadliwe i arbitralnie narzucane przez władzę prawo zagraża prawom człowieka", i zwraca uwagę, że "dzieje się to w czasie wielkiego kryzysu zdrowotnego i społecznego związanego z pandemią”. Bodnar przestrzega również, że "ten konflikt sam z siebie nie wygaśnie", a wprowadzanie rozwiązań na zasadzie "prawa silniejszego" może doprowadzić do "nieodwracalnego podziału naszej wspólnoty politycznej".
W środę po godzinie 23:00 - po ponad 3 miesiącach od wydania - w Dzienniku Ustaw opublikowany został wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 22 października, w którym Trybunał pod przewodnictwem Julii Przyłębskiej orzekł, że niezgodny z Konstytucją jest przepis zezwalający na aborcję w przypadku stwierdzenia ciężkiego uszkodzenia lub nieuleczalnej choroby płodu.
Decyzja TK zburzyła wypracowany w 1993 roku tzw. kompromis aborcyjny i oznacza de facto delegalizację aborcji w Polsce: ponad 90 procent wszystkich legalnych zabiegów usunięcia ciąży przeprowadzanych było bowiem w naszym kraju właśnie w oparciu o przesłankę embriopatologiczną. W 2019 roku było to niemal 97 procent wszystkich legalnych aborcji.
Wraz z publikacją wyroku Trybunału Konstytucyjnego w Dzienniku Ustaw przepis zezwalający na aborcję w przypadku nieodwracalnych wad płodu stracił moc.
W nocy natomiast w Monitorze Polskim opublikowane zostało uzasadnienie orzeczenia: TK wskazał w nim, że prawdopodobieństwo ciężkich wad płodu nie jest wystarczające dla dopuszczenia aborcji.
W środowy wieczór przez Polskę przetoczyła się fala protestów: przeciwnicy zaostrzenia przepisów aborcyjnych wyszli na ulice kilkudziesięciu miast w całym kraju. Spontaniczne demonstracje odbyły się m.in. w Warszawie, Krakowie, Katowicach, Poznaniu, Wrocławiu, Olsztynie i w Łodzi, ale również w wielu mniejszych miejscowościach.
Protesty zorganizowano także za granicą: w Londynie i Berlinie.
W niemieckiej stolicy Polki demonstrowały przed domem prezes TK Julii Przyłębskiej i jej męża.
W czwartek oświadczenie ws. wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 22 października opublikował Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar.
RPO ocenia w stanowisku, że publikacja tego orzeczenia w Dzienniku Ustaw i jego uzasadnienia "wskazuje, że państwo i jego obecne władze podjęły ostateczną decyzję o pozbawieniu kobiet prawa do decydowania o samych sobie, narażeniu ich życia i skazaniu niejednokrotnie na tortury".
Adam Bodnar zwraca również uwagę, że rządzący zdecydowali się na "drogę rozstrzygnięcia przez TK, czyli instytucję, której obecny skład osobowy i sposób działania budzi powszechne uzasadnione wątpliwości i kontrowersje".
Zaznacza, że władze zrezygnowały z "szerokiej debaty społecznej" i "mimo wyraźnego społecznego protestu w całym kraju" nie podjęły "żadnej próby znalezienia porozumienia".
"Zaangażowały za to ogromne siły policyjne w tłumienie demonstracji i stosowanie różnorodnych środków zastraszania. Kierowano się w tym przypadku - co podkreślało w wystąpieniach wielu przedstawicieli władzy - nie społeczną wolą, podmiotowym traktowaniem kobiet i dążeniem do kompromisu, lecz przesłankami o charakterze politycznym, ideologicznym bądź religijnym. Zamiast ważenia wartości i racji dążono konsekwentnie do rozstrzygnięcia arbitralnego, narzucenia poglądu jednej ze stron sporu wszystkim obywatelkom i obywatelom" - podkreśla Rzecznik Praw Obywatelskich.
Dalej Adam Bodnar przypomina, że kilkukrotnie wskazywał na wady wyroku Trybunału Konstytucyjnego: "m.in. udział w składzie TK osób niepowołanych do orzekania czy nieuprawnione zaangażowanie w sprawę sędzi Krystyny Pawłowicz".
Zauważa również: "Dotychczas legalnie wykonywane zabiegi staną się penalizowane karą pozbawienia wolności oraz będą ścigane przez prokuraturę. Warto przypomnieć, że Prokurator Generalny jest jednocześnie Ministrem Sprawiedliwości, a więc przedstawicielem władzy wykonawczej, posiadającym liczne mechanizmy kontroli i dyscyplinowania prokuratorów".
"Sytuacja dla znacznej części społeczeństwa staje się dramatyczna. Tym bardziej, że w swoim rozstrzygnięciu TK niemal zupełnie pomija prawa kobiet oraz ich bliskich. Zostają one pozbawione prawa do decyzji np., czy urodzić dziecko, które umrze w cierpieniu po kilku dniach. Za to główny ciężar wyborów i odpowiedzialności przenosi się na personel medyczny - lekarzy, ale także szpital i pielęgniarki, nie zabezpieczając im jednocześnie odpowiedniej ochrony prawnej" - pisze dalej w oświadczeniu RPO.
Przywołuje także argumenty zawarte przez sędziów TK Leona Kieresa i Piotra Pszczółkowskiego w ich zdaniach odrębnych.
"Chodzi o niewyważenie dóbr pozostających w konflikcie i danie prymatu jedynie ochronie życia poczętego - bez odniesienia się do praw i wolności przysługujących kobiecie, którą traktuje się w sposób przedmiotowy. Jak stwierdzili ci sędziowie - prawo nie może zaś nakazywać kobietom heroizmu" - podkreśla Adam Bodnar.
Zaznacza także, że prawo nie powinno "czynić z lekarzy i pielęgniarek ‘urzędników państwowych’, realizujących wytyczne władzy w tak trudnych, złożonych i delikatnych sprawach związanych z wyborami moralnymi i etycznymi".
Rzecznik Praw Obywatelskich ocenia, że "obecny zakres dostępu do legalnych zabiegów aborcji może również rodzić wątpliwości w kontekście wiążących Polskę umów międzynarodowych", i przypomina rozstrzygnięcie Komitetu Praw Człowieka ONZ z listopada 2016, zgodnie z którym - jak czytamy - "brak możliwości dokonania legalnej aborcji w sytuacji, gdy zaistniała przesłanka embriopatologiczna i w konsekwencji zmuszenie kobiety do donoszenia ciąży bądź udania się poza granice kraju w celu dokonania aborcji stanowi nieludzkie i poniżające traktowanie kobiety, godzi w prawo do prywatności, a także jest przejawem dyskryminacji".
"Możliwe zatem, że w nieodległej przyszłości sytuacja niemal całkowitego zakazu aborcji w Polsce stanie się przedmiotem zainteresowania organów ONZ, Rady Europy czy Europejskiego Trybunału Praw Człowieka" - przestrzega Bodnar.
Dalej zaś zaznacza: "Moim zdaniem, wadliwe i arbitralnie narzucane przez władzę prawo zagraża prawom człowieka, psuje demokrację i łamie standardy praworządności. Ubolewania godny jest też fakt, że dzieje się to w czasie wielkiego kryzysu zdrowotnego i społecznego związanego z pandemią".
W oświadczeniu RPO apeluje o "podjęcie niezwłocznie inicjatywy politycznej, opartej na wspólnej refleksji, jak w sposób godny traktować ludzkie życie, jak respektować prawa człowieka i wspomóc kobiety w trudnych, czasami dramatycznych wyborach".
"Jedno wydaje się pewne - ten konflikt sam z siebie nie wygaśnie. I nie zlikwiduje go żaden trybunał. Natomiast jeśli dalszą dyskusję oprzemy na akceptacji rozwiązań na zasadzie ‘prawa silniejszego’, to możemy doprowadzić do nieodwracalnego podziału naszej wspólnoty politycznej" - podsumowuje Adam Bodnar.