Polscy siatkarze zdobyli brązowy medal mistrzostw Europy po pokonaniu w Katowicach Serbii 3:0. "Zakończyliśmy najtrudniejszym meczem w sezonie. Bo kiedy się wygrywa, kiedy się gra w finale - jest się na fali" – ocenił Bartosz Kurek.
Biało-czerwoni w sobotnim półfinale ulegli Słoweńcom 1:3, a broniący tytułu Serbowie w takim samym stosunku musieli uznać wyższość Włochów.
Wiele dla mnie znaczyło, że przyjechaliśmy po igrzyskach do Spały w niezmienionym składzie. Wiem, że to dla kibiców, dziennikarzy, ekspertów znaczy niewiele, dla mnie - wszystko. Że każdy z chłopaków podjął wyzwanie. Dziś je skończyliśmy. Najtrudniejszym meczem w tym sezonie kadrowym. Bo kiedy się wygrywa, kiedy się gra w finale - jest się na fali. A my w sobotę dostaliśmy bardzo mocne bęcki, drugie w tym roku w takim ważnym spotkaniu - dodał.
Podkreślił, że kadra pokazała nie tylko umiejętności, ale i cechy wolicjonalne w trudnych momentach.
Ta grupa, oprócz tego, że gra znakomicie w siatkówkę, ma charakter. Ma "jaja", żeby wyjść i walczyć dla siebie, dla kibiców, dla wszystkich którzy nas wspierają - zaznaczył.
Jego zdaniem znaczenie medalu wywalczonego w Katowicach ocenione zostanie z czasem.
Wiadomo, że dziś chcielibyśmy dopiero przygotowywać się do meczu (finałowego), wychodzić na rozgrzewkę. Ale dla mnie to powrót po 10 latach, także troszkę trudno zdobyć brązowy medal ME - stwierdził.
Przyznał, że po ostatniej wygranej akcji niedzielnego meczu nie czuł ekstazy. Ale powtórzyć wynik po 10 latach nie jest łatwo. Parę razy kończyłem ME blamażem. Teraz wielu ludzi z tego medalu będzie niezadowolonych, natomiast z perspektywy czasu będzie to fajna nagroda - powiedział.
Ocenił, że kadrowicze zakończyli sezon jako lepsi siatkarze i lepsi ludzie. Sezon był bardzo trudny. Relacje, które powstały w tej grupie pozostaną do końca życia. Nie udało się nam osiągnąć tego, co chcieliśmy, ale poznałem tych chłopaków i wiem, że to są zwycięzcy, jeszcze wiele sukcesów indywidualnych przed nimi i przed reprezentacją Polski - zaznaczył.
Nie chciał spekulować na temat przyszłości selekcjonera Vitala Heynena. To jest poza mną. Przeżyłem już paru trenerów. Trzeba przyznać, że Vital obejmował kadrę, która była absolutnie w rozsypce. Niektórzy mają krótką pamięć, ja byłem częścią tej ekipy zanim się pojawił i jestem teraz. Nie każdy musi go lubić, nie każdemu się podobają jego metody, ale swoją pracę wykonał znakomicie. Grałem z nim najlepszą siatkówkę w swoim życiu. Zabrakło wisienki na torcie w postaci medalu olimpijskiego. Odpowiedzialność za to ponosi nie tylko trener - powiedział Kurek.
W kwestii swojej przyszłości w zespole narodowym był lakoniczny. Decyzję w tej sprawie podejmie trener, ktokolwiek nim będzie. Ja jestem do dyspozycji, czuję się dobrze - zakończył.