Sytuacja jest dramatyczna - mówią dziennikarce RMF FM mieszkańcy Bodzanowa na Opolszczyźnie. Po powodzi w budynkach jest niemal pół metra mułu, w studniach woda nie jest zdatna do picia. Cierpią ludzie, ale i zwierzęta gospodarcze.

Nie mam wody, żeby dać zwierzętom, a mam kury, barany i kozy - opowiada naszej dziennikarce mieszkanka Bodzanowa na Opolszczyźnie. Kobieta jest już w takiej desperacji, że jest gotowa oddać zwierzęta, gdyby ktoś się po nie zgłosił. Do domu przechodzi się po prowizorycznej kładce z dwóch szerszych desek.

Dzisiaj byłam u straży, żeby wypompowali tutaj nam tę studnię, żebyśmy mogli dać wodę zwierzętom. Kury bez wody, zwierzęta bez wody - opowiada zrozpaczona kobieta dziennikarce RMF FM.

Jak dodaje, ma barany i kozy. Tam trzy są psy uwiązane na strychu. Jeden biega po podwórku. Kurczaki trzymałam w domu, na pierwszym piętrze, bo parter był zalany. Wypuściłam wczoraj - wszystko piszczy. Dzisiaj zagoniliśmy z powrotem. Wszystko jest beznadziejne. Myślałam, że mi straż pomoże wypompować tę wodę ze studni, żeby ją dać tym zwierzakom - mówi łamiącym się głosem.

Łąki pozalewane, zamulone. Gdzie to wszystko wyprowadzić? To piszczy, krzyczy, wrzeszczy. Jest tragedia ze zwierzętami. Jakby mi ktoś je zabrał, to bym chętnie oddała - dodaje. 

Jakby pani zobaczyła, co się dzieje za stodołą. Głowa boli. Płakać się chce. Dzisiaj się popłakałam. Nigdy nie płakałam, ale dzisiaj się popłakałam. Jest tragedia. Najgorsze to zwierzaki, bo my sobie damy radę, ale zwierzęta... I co z nimi zrobić? - pyta zrozpaczona.  

"To jest tragedia"

Inny mieszkaniec Bodzanowa opowiada, że ma na posesji ok. pół metra mułu. Ciężkie, mokre, ale trzeba zebrać i wywieźć. Muł to pal licho, ale te stodoły, słoma, wszystko, jedzenie dla kur - to jest tragedia. Zebrać to jest jedno, a teraz gdzie to zawieźć - zastanawia się.

Mieszkańcy Bodzanowa nawet nie próbują suszyć kanap, łóżek czy szaf. W niektórych pomieszczeniach trzeba było zerwać podłogę do gołego betonu.

Nic nie ocalało. Wody powyżej kolan, wszystko do wyrzucenia - i sprzęty, i meble. Wszystko było po remoncie. Meble nowe - popuchnięte. Podłogi były zerwane - tutaj były nowe panele. Panele pływały, wszystko zerwaliśmy - opowiada jeden z mieszkańców.

Cztery osoby cały czas pracują. Ledwo dają radę to odratować - dodaje.

Jak relacjonuje dziennikarka RMF FM Agnieszka Wyderka, Bodzanów jest na dodatek przegrodzony na pół, bo drogę tarasuje słup energetyczny z wiszącymi kablami.

Właśnie do Bodzanowa dotarli dziś reporterzy RMF FM i RMF Maxx w ramach naszej akcji charytatywnej dla powodzian. Sprzed siedziby naszego radia w środę rano wyjechały samochody wyładowane sprzętem do usuwania szlamu, mułu i piachu. Kilka tysięcy łopat i szczotek trafi do poszkodowanych przez żywioł. 

Opracowanie: