Na koszykarskim parkiecie spotkają się dziś zawodnicy Śląska Wrocław i Kinga Szczecin. Te drużyny walczyły ze sobą w finale w poprzednim sezonie. Górą okazał się zespół ze Szczecina. Teraz obie ekipy po zmianach personalnych powalczą o ligowe punkty w sezonie zasadniczym.
Finał poprzednich rozgrywek był naprawdę dobrym widowiskiem. Zespół z Wrocławia przystępował do walki o złoto jako obrońca trofeum. King jako rewelacja sezonu. Po trzech kolejnych, efektownych zwycięstwach Kinga wydawało się, że szczecinianie łatwo sięgnął po tytuł. Wrocławianie jednak wzięli się w garść i zdołali wygrać dwa spotkania. Ostatecznie po sześciu spotkania King wygrał ze Śląskiem 4:2.
Przed nowym sezonem obie ekipy oczywiście się zmieniły. We Wrocławiu nie ma już na przykład Aleksandra Dziewy. Zmiany zaszły także w Kingu, ale mistrzem Polski udało się zatrzymać w składzie choćby Amerykanina Zaca Cuthbertsona. Jego pojedynki z Jakubem Niziołem w serii finałowej były naprawdę ciekawe. Dziś panowie znów spotkają się na parkiecie.
Początek rozgrywek dla obu finalistów nie jest zbyt dobry. Śląsk w Orlen Basket Lidze przegrał na inaugurację z MKS-em Dąbrowa Górnicza, ale następie wygrał z GTK Gliwice i Arką Gdynia. Bilans uzupełniają dwie porażki w EuroCupie. Gra kuleje, bo trener Oliver Vidin ma problem z rozgrywającymi. Przeciwko Kingowi nie zagrają występujący na tej pozycji Jawun Evans i Aleksander Wiśniewski. Mało prawdopodobny jest także występ reprezentanta Polski Łukasza Kolendy.
W Kingu ligowy bilans to na razie także dwa zwycięstwa (z Sokołem Łańcut i GTK Gliwice) oraz jedna porażka (z MKS-em Dąbrowa Górnicza). Podopieczni trener Arkadiusza Miłoszewskiego mogą pochwalić się za to zdobyciem Superpucharu. Mecz Śląska z Kingiem rozpocznie się o 17:30.
Dwie godziny wcześniej zagrają Trefl Sopot i Dziki Warszawa. Ekipa ze stolicy to ligowy beniaminek, który na razie nie poznał smaku porażki. Ekipa trenera Wojciecha Szablowskiego w trzech meczach zanotował trzy zwycięstwa. W środę w prestiżowym spotkaniu udało się pokonać Legię Warszawa. W Sopocie wiedzą, że Dzików nie można zlekceważyć:
To agresywny zespół, który gra mocno i twardo w obronie. Atakują deskę w ataku. Kluczowe będzie zatrzymanie ich kontrataku. Będą chcieli się na nas rzucić. Są rozpędzeni. Mają bilans 3-0. Musimy się nastawić na bardzo agresywny i ciężki mecz pod względem fizyczności - podkreśla środkowy Trefla Mikołaj Witliński.
W drużynie Dzików zdają sobie sprawę, że wyjazd na mecz z zespołem prowadzonym przez trenera Żana Tabaka nie będzie spacerkiem:
Trefl to klasowy zespół. Musimy pozostać skoncentrowani na własnych zadaniach i grać swoją dziką koszykówkę. Po tych trzech zwycięstwach nasi kolejni przeciwnicy będą jeszcze bardziej zmotywowani, by nas pokonać - mówił Michał Aleksandrowicz.