Zarzut spowodowania katastrofy kolejowej przedstawiła piotrkowska prokuratura maszyniście pociągu Warszawa-Katowice, który w piątek wykoleił się w Babach k. Piotrkowa Trybunalskiego. Mężczyzna nie przyznaje się do winy. Według śledczych, w miejscu wypadku pociąg jechał z prędkością niemal trzykrotnie większą niż dozwolona.

Przesłuchanie mężczyzny w prokuraturze w charakterze podejrzanego trwało niewiele ponad godzinę. Maszynista nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Nie chciał też odpowiadać na pytania prokuratora.

Prokuratura jeszcze nie podjęła decyzji, czy skieruje do sądu wniosek o aresztowanie maszynisty, czy też zastosuje wobec niego inne środki zapobiegawcze.

Według śledczych, jedną z przyczyn wypadku była prawdopodobnie nadmierna prędkość. Urządzenia zarejestrowały, że przed wypadnięciem z torów skład jechał z prędkością 118 km na godz., a ograniczenie prędkości w tym miejscu wynosi 40 km na godz.

Prokuratura wciąż analizuje też inne możliwe przyczyny tej katastrofy m.in. wadę materiałową i technologiczną torowiska, wadę urządzenia rozjazdowego, które miało zmienić tor poruszania się pociągu czy niesprawność mechanizmów elektrowozu.

Do wypadku pociągu pasażerskiego TLK relacji Warszawa Wschodnia - Katowice doszło w piątek. W katastrofie zginął 52-letni mieszkaniec Częstochowy, a 81 osób poszkodowanych trafiło do szpitali. 22 osoby są wciąż hospitalizowane. Dzisiaj wieczorem ma zostać wznowiony ruch pociągów po jednym torze.