Pomszczenie śmierci generała Kasema Sulejmaniego jest "odpowiedzialnością i zadaniem wszystkich bojowników" - oświadczył przywódca Hezbollah u, Hasan Nasrallah. Oznajmił też, że misja dowódcy irańskich sił Al-Kuds nie kończy się wraz z jego śmiercią.
Wymierzyć sprawiedliwą karę zbrodniczym zabójcom (...) będzie odpowiedzialnością i wspólnym celem bojowników ruchu oporu na całym świecie - oświadczył Nasrallah. Ruchem oporu nazywa swoją formację i jej sojuszników w innych krajach - wyjaśnia AFP.
Hezbollah będzie nadal "szedł drogą generała Sulejmaniego" - zapewnił Nasrallah.
Hezbollah jest zarówno zbrojną organizacją, jak i proirańską szyicką partią polityczną należącą do rządzącej w Libanie koalicji. W 2000 roku zmusił on Izrael do wycofania się z południa kraju. Jest dofinansowany i dozbrajany przez Iran.
Do powstania Hezbollahu przyczyniła się wojna w Libanie, na którą ajatollah Ruhollah Musawi Chomeini w 1982 roku wysłał siły Al-Kuds, by wesprzeć szyickie milicje.
Prezydent Iranu Hasan Rowhani zapowiedział, że USA czeka "miażdżąca zemsta" Iranu za zabicie Sulejmaniego. Irański minister obrony Amir Hatami ostrzegł, że "retorsje dosięgną wszystkich odpowiedzialnych" za zabicie generała. Duchowo-polityczny przywódca Iranu ajatollah Ali Chamenei ogłosił trzy dni żałoby narodowej po śmierci Kasema Sulejmaniego, dowódcy elitarnej jednostki Al Kuds. Zapowiedział też, że Stany Zjednoczone czeka surowa zemsta za zabicie generała.
Premier Iraku Adil Abd al-Mahdi nazwał zabicie irańskiego generała Kasema Sulejmaniego i jednego z dowódców irackiej milicji Abu Mahdi al-Muhandisa "kolosalnym pogwałceniem suwerenności Iraku". Według szef irackiego rządu "uruchomi to niszczycielską wojnę w Iraku, regionie i na świecie".
Zabicie dowódcy Al-Kuds, zarazem szefa wywiadu i sił ekspedycyjnych irańskich Strażników Rewolucji, i jakakolwiek forma odwetu ze strony Teheranu mogą rozpalić konflikt, który ogarnie cały region. Może to zagrozić amerykańskim kontyngentom w Iraku, Syrii i innych krajach. Sulejmani przez ponad 20 lat, przez które stał na czele Al-Kuds, zbudował siatkę sojuszy, rozciągającą się aż do południowego Libanu, w pobliże granic Izraela - wyjaśnia Associated Press.
Ze względu na zabójstwo Sulejmaniego swoją wizytę w Grecji skrócił premier Izraela Benjamin Netanjahu.
Telewizja Sky poinformowała, że siły zbrojne Wielkie Brytanii po zabiciu Sulejmaniego podniosły poziom gotowości w swoich bazach wojskowych na Bliskim Wschodzie i wprowadziły dodatkowe środki bezpieczeństwa.
Według Reutera zachodnie firmy naftowe zarządziły ewakuację swoich pracowników z Iraku.
Minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii Dominic Raab powiedział, że Londyn zawsze zdawał sobie sprawę z tego, że siły Al-Kuds, którymi dowodził Sulejmani, stanowią poważne zagrożenie. Zaapelował jednak do wszystkich stron o "deeskalacje konfliktu" po śmierci generała.
Sulejmani i Abu Mahdi al-Muhandis, założyciel i były przywódcą milicji Kataib Hezbollah, zostali w czwartek późnym wieczorem zabici w Bagdadzie w ostrzale rakietowym sił USA. Ataku dokonano z użyciem śmigłowców bojowych lub dronów. Zginęło łącznie osiem osób, a dziewięć zostało rannych.