Wojskowa prokuratura nie zgadza się na udział w sekcji zwłok Przemysława Gosiewskiego światowej sławy patologa ze Stanów Zjednoczonych - dowiedział się reporter RMF FM Mariusz Piekarski. Odmowa trafiła już do wdowy po pośle Prawa i Sprawiedliwości. To Beata Gosiewska chciała, by w sekcji uczestniczył Michael Baden.
Prokuratura odmówiła, bo - jej zdaniem - polscy biegli gwarantują najwyższą jakość badań i nie ma żadnych powodów, by podważać ich kompetencje. Śledczy podkreślają również, że nie ma procesowo uzasadnionych powodów, by poszerzać skład polskich ekspertów o osoby z zagranicy.
Od tej decyzji Beata Gosiewska nie może się odwołać, bo postanowienie jest ostateczne.
To nie kończy jednak sprawy. Jak ustalił nieoficjalne nasz reporter, wdowa po Przemysławie Gosiewskim rozważa teraz przeprowadzenie prywatnej sekcji zwłok - już z udziałem amerykańskiego patologa. Mogłoby do niej dojść zaraz po sekcji na potrzeby śledztwa prokuratorskiego. Jest tylko jeden warunek: pomieszczenia sekcyjne musi udostępnić Zakład Medycyny Sądowej Wrocławskiej Akademii Medycznej. By uzyskać taką zgodę, Gosiewska zamierza - jak ustalił Mariusz Piekarski - wysłać pismo do ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza.
Prokuratura potwierdziła dzisiaj informacje, do których dotarli nasi reporterzy, że za kilka dni dojdzie do ekshumacji Janusza Kurtyki i właśnie Przemysława Gosiewskiego. Śledczy, wydając zgodę na ekshumacje i badanie ciał kolejnych już ofiar katastrofy smoleńskiej, przyznają, że wątpliwości w rosyjskiej dokumentacji medycznej, która powstała tuż po katastrofie, jest zbyt wiele.
Co ciekawe, te wątpliwości nie budzą niepokoju Donalda Tuska. Premier stwierdził właśnie, że po takiej katastrofie nie dało się oczekiwać idealnych ustaleń. Po katastrofie lotniczej trudno się spodziewać, żeby wszystkie dane dotyczące ciał były perfekcyjne. Nie chcę wracać do tych najbardziej drastycznych opisów - stwierdził dzisiaj w Sejmie szef rządu.
Problem w tym, że to urzędnicy i ministrowie jego gabinetu jeszcze w Moskwie zapewniali rodziny ofiar katastrofy, że badania rosyjskich biegłych są bez zarzutu. Teraz żona Przemysława Gosiewskiego nie ufa nawet polskim biegłym. Jak podkreśla, nie spełniają oni standardów europejskich i dlatego dla transparentności domagała się obecności eksperta z USA.
Poza ekshumacjami Janusza Kurtyki i Przemysława Gosiewskiego prokuratura nie zamierza przeprowadzać innych ekshumacji w śledztwie smoleńskim. Wcześniej wśród ofiar katastrofy, które mogą zostać ekshumowane, wymieniano jeszcze Stefana Melaka, przewodniczącego Komitetu Katyńskiego. Jednak ostatecznie prokuratorzy zdecydowali o ekshumacjach jedynie szefa IPN-u i posła PiS.
W obydwu przypadkach rozbieżności pomiędzy dokumentacją medyczną zabezpieczoną w Polsce a tym, co znalazło się w protokołach z sekcji, które przysłali Rosjanie, są tak duże, że trzeba je ostatecznie wyjaśnić. Wyniki tych badań dadzą odpowiedź na pytania o rzetelność pracy rosyjskich specjalistów.
W ubiegłym roku ekshumowano Zbigniewa Wassermanna. Ciało posła PiS badali specjaliści z Wrocławia. To ponowne przebadanie wykazało ogromne różnice w rosyjskich i polskich dokumentach w sprawie sekcji zwłok.
Oba dokumenty: polski i rosyjski zgadzają się co do tego, że zwłoki rzeczywiście należą do Zbigniewa Wassermanna. Nie zgadzają się natomiast opisy Rosjan dotyczące narządów wewnętrznych posła. W materiałach z Moskwy nie opisano np. zmian pośmiertnych, które mogłyby wskazywać na godzinę zgonu. Braki w protokole spowodowały, że teraz biegli nie są już w stanie ustalić, czy obrażenia wewnętrzne powstały w momencie śmierci, czy może później. Wiadomo, że w dokumentach nie ma ani słowa o obecności na ciele posła Wassermanna śladów materiałów wybuchowych.