"Asia, Asia"- tak miały brzmieć ostatnie słowa posła PSL Leszka Deptuły, który w momencie katastrofy Tu-154 zadzwonił do swojej żony. Joanna Krasowska-Deptuła zeznała, że mąż dzwonił do niej. Kobieta nie odebrała i po telefonie zostało nagranie na jej poczcie głosowej - informuje serwis wprost.pl. Dziennikarze tygodnika dotarli do 57 tomów akt śledztwa smoleńskiego.
- Między godziną 9 a 9.30 na mój telefon przyszła poczta głosowa, na której było zarejestrowane nagranie głosu mojego męża, który krzyczał: "Asia, Asia". W tle słychać było trzaski, a właściwie to głos mojego męża był w tle. Słychać było też głosy ludzi, jakby głos tłumu. Nie rozpoznałam słów, był to krzyk ludzi. Nagranie trwało 2-3 sekundy. Trzaski były krótkie, ostre dźwięki. Tak jakby łamał się wafel lub plastik plus dźwięk przypominający hałas wiatru w słuchawce telefonu - zeznała Krasowska-Deptuła, która odsłuchała tę wiadomość dopiero, gdy usłyszała o katastrofie w telewizji.
Potem nagranie się skasowało. Dzień później kobieta poinformowała o wszystkim Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, która miała odnaleźć nagranie i je zbadać.
– Jestem na sto procent pewna, że to był głos męża i że nagranie pochodziło z chwili katastrofy. Niestety nie znam wyniku ekspertyzy ABW – mówi wdowa w rozmowie z "Wprost".