Po doniesieniach o śmierci migrantów przy granicy Polski z Białorusią Unia Europejska chce obecności Fronteksu na granicy polsko-białoruskiej – ustaliła nieoficjalnie korespondentka RMF FM w Brukseli Katarzyna Szymańska-Borginon. Bruksela chce także większej transparentności. „Będziemy nadal oferować polskim władzom wsparcie europejskie” – przekazał natomiast oficjalnie rzecznik Komisji Europejskiej. „Skontaktujemy się z polskimi władzami, aby omówić sposoby zapobiegania takim incydentom w przyszłości” – dodał.
Bruksela główną winę w związku z zaistniałą sytuacją przypisuje Łukaszence, który wywiera presję na Unię Europejską. "Próby instrumentalizacji ludzi stworzyły trudną sytuację dla polskich władz" - przyznaje rzecznik KE.
Śmierć migrantów wywołała jednak niepokój w Brukseli, co do sposobu radzenia sobie przez polskie władze z sytuacją na granicy z Białorusią. UE chciałaby, mimo stanu wyjątkowego, większej przejrzystości, a więc obecności mediów i organizacji pozarządowych w strefie przygranicznej - ustaliła dziennikarka RMF FM. Instytucję niepokoi, że tak naprawdę nie wiadomo, co się dzieje w tej strefie. Chce więc lepszego przepływu informacji. Jak dowiedziała się nieoficjalnie dziennikarka RMF FM, wkrótce mają zostać podjęte rozmowy w tej sprawie ze stroną polską.
Bruksela chce także, aby na granicę Polski z Białorusią zostali wysłani funkcjonariusze unijnego Fronteksu, czyli Europejskiej Agencji Straży Granicznej i Przybrzeżnej. Jak podkreślają rozmówcy dziennikarki RMF FM, "logiczne jest, że skoro jest to zewnętrzna granica Unii, a więc wspólna granica, to jest tam także rola dla unijnej agencji". Frontex wyraził już gotowość do udzielenia takiej pomocy. "Frontex przedstawił polskim władzom swoją gotowość, żeby pomóc i ułatwić zarządzanie europejskimi granicami zewnętrznymi" - potwierdza rzecznik.
Nieoficjalnie jednak wiadomo, że polskie władze ofertę tej pomocy odrzucają. To niepokoi Brukselę, ale rozmówcy naszej dziennikarki przyznają, że bez zaproszenia Frontexu przez Warszawę nie jest możliwa jego obecność na granicy Polski z Białorusią. "Frontex natomiast skutecznie wspiera Litwę i Łotwę na granicy z Białorusią" - przypomina Komisja Europejska.
Wiceszef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji Bartosz Grodecki zaznaczył w rozmowie z Polską Agencją Prasową, że Polska ma siły i środki, aby samodzielnie zabezpieczyć granicę polsko-białoruską. Przypomniał też ostatnią wypowiedź szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego, który zapewnił, że w najbliższych dniach około 500 żołnierzy zostanie oddelegowanych do ochrony granicy. Dodatkowo Podlaski Oddział Straży Granicznej ma otrzymać w środę osiem nowoczesnych samochodów.
Zaangażowane zostały duże siły i środki, większe niż mógłby zapewnić Frontex - zaznaczył Grodecki. Dodał też, że do tej pory nie było oficjalnej propozycji KE odnośnie pomocy Frontexu.
W niedzielę w trzech różnych miejscach przy granicy znaleziono ciała imigrantów. Po stronie polskiej odnaleziono ciała trzech osób, m.in. Irakijczyka - ludzie ci zmarli z wychłodzenia. W Gibach na Podlasiu, przy granicy z Litwą, znaleziono grupę trojga obywateli Iraku. Wskutek skrajnego wychłodzenia jedna osoba zmarła. Pozostałe dwie zostały przetransportowane do szpitali. Teren, na którym znajdowali się migranci, nie jest objęty stanem wyjątkowym.
Miejsca, w których znaleziono ciała imigrantów to również obszary działania trzech różnych prokuratur rejonowych: w Sejnach, Sokółce i Białymstoku. Prokuratura Regionalna w Białymstoku zdecydowała, iż śledztwo będzie jedno, na poziomie Prokuratury Okręgowej w Suwałkach i to do niej trafią materiały zgromadzone dotąd w trzech odrębnych śledztwach, głównie zabezpieczone przez policję.
W komunikacie opublikowanym po południu na swojej stronie internetowej Prokuratura Okręgowa w Suwałkach poinformowała, że - w związku z ujawnieniem na granicy polsko-białoruskiej w powiecie sejneńskim, sokólskim i białostockim ciał trzech mężczyzn - prowadzi ona śledztwo, którego celem jest ustalenie okoliczności ich śmierci. Zmarli są w wieku od ok. 20 do ok. 40 lat. Ich tożsamość jest aktualnie weryfikowana.
Z kolei już na Białorusi, tuż przy granicy z Polską, znaleziono ciało kobiety. Była przy niej trójka dzieci i dwoje dorosłych. Białoruski reżim wykorzystuje sprawę do antypolskiej propagandy. Tamtejsza straż graniczna wydała komunikat, w którym pisze, że "stwierdzono wyraźne ślady wleczenia ciała z Polski do Białorusi". Napisała także, że według towarzyszących kobiecie imigrantów, polskie służby groziły im bronią i zmusiły ich do przejścia przez granicę na Białoruś.
Przypomnijmy, że kryzys na granicy polsko-białoruskiej trwa od początku sierpnia. Reżim Alaksandra Łukaszenki ściąga migrantów z krajów Bliskiego Wschodu, po czym przewozi ich na granice z Polską i Litwą. Mińskowi zależy bowiem na zdestabilizowaniu sytuacji w sąsiadujących z Białorusią krajach.
Od 2 września w pasie granicznym z Białorusią, czyli w części województw podlaskiego i lubelskiego, obowiązuje stan wyjątkowy. Obejmuje 183 miejscowości. Został wprowadzony na 30 dni na mocy rozporządzenia prezydenta Andrzeja Dudy, wydanego na wniosek Rady Ministrów.
Przedstawiciele rządu uzasadniali konieczność wprowadzania stanu wyjątkowego sytuacją na granicy z Białorusią, gdzie reżim Łukaszenki prowadzi "wojnę hybrydową".