Kolejny raz przekładana uroczystość, a zamiast ekscytacji i oczekiwania, przede wszystkim stres. Natalia i Mariusz z Łodzi termin ślubu i wesela wybrali jeszcze w 2019 roku, kiedy w Polsce nie było żadnego przypadku zachorowania na Covid-19. Ceremonia miała się odbyć w najbliższą sobotę, 17 kwietnia. Do końca marca narzeczeni czekali z ostateczną decyzją, ale wreszcie uznali, że nie mają wyjścia i zmienili termin na lipcowy. W podobnej sytuacji jest wiele innych par, a w niepewności od miesięcy żyją również usługodawcy z branży ślubnej - m.in. fotografowie i DJ-e.
Na szczęście usługodawcy bardzo poszli nam na rękę i wszystko odbyło się w bardzo miłej atmosferze - opowiada w rozmowie z RMF FM Natalia Głobińska z Łodzi. Mamy ustalone najważniejsze rzeczy, czyli kościół, salę, zespół i fotografów, ale nie mamy szczegółów, tych drobnych rzeczy, które składają się na całość - dodaje. Młodzi nie wiedzą, czy szykować atrakcje i prezenty dla gości i wydawać pieniądze na rzeczy, które nagle mogą się okazać niepotrzebne.
Najbardziej się zastanawiamy, czy w ogóle robić wesele - przyznaje Natalia. Wiadomo, że najważniejszy jest dla nas ślub, a wesele miało być bardzo fajną, dodatkową atrakcją. Teraz żyjemy pod ogromnym znakiem zapytania i to jest najbardziej stresujące - podkreśla.
Wesele Natalii i Mariusza było wstępnie planowane na 150 osób. Później lista została okrojona i w tej chwili zaproszonych jest niewiele ponad 100 osób. Wciąż nie ma potwierdzeń od gości, którzy nie wiedzą, jaką decyzję podjąć.
W zawieszeniu funkcjonują też osoby zajmujące się fotografią ślubną. Terminy na maj błyskawicznie się zwalniają. Część osób taką decyzję podjęła wcześniej, a inni robią to w ostatniej chwili.
Maj był pełny, bo były to głównie imprezy przekładane z zeszłego roku, z października i z listopada - opowiada w rozmowie z RMF FM Aneta Przedmojska, fotografka. W tej chwili terminy majowe zostały odwołane, zostało jeszcze kilka par, które czekają z decyzją, ale z tego, co wiem, nie mają dużych nadziei... - przyznaje.
Przekładanie wesela nie jest prostą sprawą. Nowy termin musi pasować wszystkim usługodawcom.
Największą komplikacją jest to, że terminy są najczęściej ustalane dużo wcześniej i ciężko jest zgrać DJ-a czy zespół, fotografa, makijażystki, florystki, fryzjerki - wylicza Aneta Przedmojska. To naprawdę trudna sytuacja, chociaż oczywiście staramy się pomóc, bo w najgorszej sytuacji są młodzi... - przyznaje.
Niektóre pary zmieniają termin już nie po raz pierwszy. Wiele jest takich, które datę wyznaczoną na wiosnę lub lato zmieniały na jesienną, z jesieni zmieniły na wiosnę, a teraz przenoszą ślub i wesele na dalsze miesiące.
Wiele par dzwoni do nas z pytaniami, co mają robić - opisuje fotografka. Pytają, jak to wygląda z naszej strony i jak możemy im pomóc. Zawsze im mówię, żeby po prostu zadzwonili do wszystkich usługodawców, porozmawiali i to zazwyczaj działa. Ale nastroje rzeczywiście są słabe - zauważa.
O optymizmie ciężko mówić osobom pracującym w branży weselnej. Brak dochodów i brak wiedzy, kiedy po kilkumiesięcznej przerwie będą mogli zarabiać, zmusza przedsiębiorców do podejmowania zdecydowanych kroków.
Jeszcze mam nadzieję, że wesela ruszą i będę mogła znów pracować, ale na ten moment myślę o powrocie do pracy na etat. Nie jestem w stanie utrzymać się z zerowych dochodów, od października nie pracuję - mówi Przedmojska. Mam wykształcenie informatyczne, więc mogę się zająć stronami internetowymi, ale wiem, że dużo osób nie ma takiego komfortu. Rozmawiam z ludźmi z branży, wiem, że wielu nie daje sobie rady i po prostu zamyka działalności - tłumaczy.
Pusto jest też w majowych kalendarzach zespołów muzycznych i DJ-ów, którzy w poprzednich latach sezon zaczynali właśnie w tym miesiącu.
W teorii na papierze jeszcze coś zostało, ale jestem już po rozmowach z parami i wiem, że tych wesel nie będzie - mówi RMF FM Michał Marat, DJ i konferansjer. Teraz kombinujemy, jak je przenieść na później, chociaż z terminami jest krucho. Młodzi decydują się już nie tylko na wesele w piątek czy w niedzielę, ale wybierają też wtorki, środy i czwartki - puentuje.
Niezależnie od tego, jak sprawy się potoczą, Natalia i Mariusz nie planują kolejnej zmiany terminu wesela.
Ile razy można to wszystko przekładać - mówi Natalia. To taka trochę rezygnacja, trochę żal, że nic nie idzie po naszej myśli... Nie wiem, jaką ostatecznie podejmiemy decyzję, ale może się okazać, że weźmiemy sam ślub i zrobimy obiad dla najbliższej rodziny. Na razie nie mamy żadnego planu, po prostu żyjemy nadzieją... - podsumowuje.