Stacje sanepidu w całej Polsce mają przejść na "system pracy strumieniowej" i błyskawicznie nadrobić wszelkie zaległości - podaje "Gazeta Wyborcza".
Jak czytamy w "GW", przejście na "strumieniowy system pracy" wymyślił Krzysztof Saszka - nowy zastępca Głównego Inspektora Sanitarnego. Nowy system pracy w sanepidzie został ogłoszony w czwartek i wszedł w życie, przynajmniej w teorii, jeszcze tego samego dnia.
"Z maila, jaki Saszka wysłał sanepidom, dowiadujemy się, że "działania strumieniowe" mają polegać na podziale pracy między zespoły, które będą odtąd pracować na zmiany przez siedem dni w tygodniu i w trybie zadaniowym. Po wykonaniu zadania grupa zostanie przesunięta do innych zadań" - informuje "GW", powołując się na treść maila wiceszefa GIS.
Według dziennika nowy system pracy wiąże się z konkretnymi udogodnieniami. "I tak pracownicy sanepidu będą mieli możliwość wprowadzania zmian w elektronicznym formularzu "kwarantanna", na przykład wtedy, kiedy system błędnie wyznaczy ją dopiero na grudzień. Współmieszkańcy osoby zakażonej po umieszczeniu wyniku jej w centralnej bazie z automatu będą objęci kwarantanną i dostaną o tym informację za pośrednictwem aplikacji" - czytamy.
Nowością - jak podaje "GW" - ma być też "wirtualna stacja". "Interwencje zgłaszane przez ludzi na infolinię covidową będą mogły być załatwiane przez tzw. wirtualną stację, czyli pracowników innej stacji niż ta, z której terenu ktoś akurat dzwonił (ale z tego samego województwa)" - wyjaśnia "Wyborcza".
Telefoniczna obsługa klientów ma odbywać się w godzinach 7-21. "Priorytetem staje się realizacja zadań bieżących. Wszystkie zgłoszenia zarejestrowane w ciągu dnia, docelowo mają być obsłużone maksymalnie do 3 godzin od wprowadzenia do systemu" - twierdzi gazeta, cytując maila Krzysztofa Saszki. Z kolei zgłoszenia zarejestrowane na infolinii w nocy mają być obsłużone w pierwszej kolejności w następnym dniu. "Żadne zgłoszenie nie może być obsłużone w terminie późniejszym niż 24 godziny od zgłoszenia" - zaznacza wiceszef GIS.