Zamknięty od tygodnia na kwarantannę dom pomocy społecznej w Niedabylu na Mazowszu pilnie szuka personelu, który wspomoże pracowników ośrodka. W placówce stwierdzono koronawirus u 52 podopiecznych i ośmiorga osób z kadry.
Od blisko tygodnia mieszkańcami wymagającymi całodobowej opieki zajmują się głównie zakażeni członkowie personelu. Zdrowi są odizolowani i w miarę możliwości wspierają ich zabezpieczeni w kombinezonach i maskach.
Jak mówił w rozmowie z reporterem RMF FM Krzysztofem Zasadą dyrektor placówki - obsługa pracuje non stop i jest już skrajnie wyczerpana. Potrzeba nam kilku osób, mam jednak świadomość, że przyjście do nas to bilet w jedną stronę - mówi Arkadiusz Śliwa. Jak dodaje, głównie chodzi o to, żeby wspomóc opiekunów, którzy są zamknięci i nie mają czasu na odpoczynek, ośmiogodzinny sen, czy zaczerpnięcie świeżego powietrza na terenie placówki.
Jak przyjdzie, to już nie wyjdzie. Już tu musi zostać, bo obiekt jest poddany kwarantannie. A w kombinezonie pracować - myć podopiecznych, jest ciężko - dodaje. Późnym wieczorem do placówki zgłosił się pielęgniarz. To starszy mężczyzna, którego teraz wdrażamy - mówił dyrektor Śliwa, dodając, że potrzeby kadrowe są większe.
Arkadiusz Śliwa, opisując sytuację w domu pomocy społecznej zapewnia, że podopieczni są pod stałą opieką i nie ma nikogo w stanie krytycznym - nie ma potrzeby hospitalizacji żadnego z zakażonych.
Na razie nie będzie nakazu pracy wojewody dla personelu medycznego, szukamy osób, które dobrowolnie się zgodzą - tak o uzupełnieniu załogi w objętym kwarantanną Domu Pomocy Społecznej w Niedabylu mówi rzeczniczka wojewody mazowieckiego Ewa Filipowicz.