Druga fala będzie gorsza od pierwszej – tego uczy nas doświadczenie poprzednich pandemii" - stwierdził w rozmowie z "Rzeczpospolitą" prof. Martin McKee z Londyńskiej Szkoły Higieny i Chorób Tropikalnych. "Dopóki nie będzie masowo dostępnej szczepionki, orientacyjnie za rok, dopóty nie można mówić o przełomie w walce z koronawirusem" - ostrzegł. Mimo to - jak zauważa dziennik - kolejne kraje odmrażają swoje gospodarki i zdejmują ograniczenia dot. życia społecznego.

Jak podkreśla "Rzeczpospolita", niepokojące sygnały płyną m.in. z Niemiec. "Jeszcze w minioną środę w Niemczech wskaźnik liczby osób, które średnio zaraża nosiciel wirusa, udało się sprowadzić do 0,65. To był efekt rygorystycznej blokady, bo przy braku ograniczeń liczba zakażonych każdego dnia się potraja. W poniedziałek niemiecki Instytut Roberta Kocha podał, że wskaźnik skoczył do 1,1" - czytamy w dzienniku.

"Kraje spoza Europy, w które w pierwszej kolejności uderzył wirus i które wprowadzając blokady, pokazały światu, jak walczyć z pandemią, teraz alarmują o powrocie choroby" - alarmuje "Rzeczpospolita". 

Nie będzie łatwo zakończyć falę Covid-19, dopóki nie zostanie opracowana szczepionka lub lekarstwo. Będziemy musieli uznać, że druga fala jest niemalże nieunikniona - mówił kilka dni temu rzecznik resortu zdrowia i opieki społecznej Korei Południowej Son Joung Rae, cytowany przez agencję Yonhap

O "ekstremalną czujność" przy łagodzeniu restrykcji zaapelowała też Światowa Organizacja Zdrowia. Jeśli choroba utrzymuje się na niskim poziomie w krajach, które nie są w stanie zbadać ognisk, aby je zidentyfikować, zawsze istnieje ryzyko, że choroba zacznie się od nowa - mówił ekspert ds. sytuacji nadzwyczajnych Światowej Organizacji Zdrowia Mike Ryan. Wstępne badania serologiczne pokazują, że stosunkowo niewielka część populacji ma przeciwciała przeciwko Covid-19 - stwierdził dyrektor WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus. Oznacza to, jak dodał, że"większość populacji pozostaje narażona na wirusa".

Otwieranie bram świata jest niczym innym, jak zapraszaniem wirusa do zwiększonej aktywności - stwierdził epidemiolog, dr Paweł Grzesiowski. Pamiętajmy, że wiele osób wciąż nie jest odpornych na koronawirusa SARS-CoV-2. Najwyższe odsetki odpornej na zakażenie populacji sięgają 30-50 proc. i to jedynie w najbardziej zakażonych rejonach. Dotyczy to jedynie niektórych miejsc, np. jakiegoś miasta, ale nie całego kraju. Tak nie jest nawet we Włoszech - zauważył.

Sytuacja jest taka, jak po wybuchu bomby radioaktywnej, gdy nadal unosi się pył radioaktywny, a ludzie schowali się do schronów. Teraz zaczynają z nich wychodzić, ale pył radioaktywny wciąż się unosi, czyli wirus nadal krąży, bo on nie zniknął - opisywał ekspert.