Będzie dodatkowa pomoc dla polskich kierowców, którzy utknęli po angielskiej stronie kanału La Manche: to postanowienie po spotkaniu ministra infrastruktury z przedstawicielami organizacji transportowych. Tysiące ciężarówek uwięzione zostały na Wyspach po nagłej decyzji Francji o niewpuszczaniu samochodów z Wielkiej Brytanii. Decyzję taką Francuzi podjęli z powodu wykrytej na Wyspach nowej, bardziej zaraźliwej odmiany koronawirusa.
Trasa przez kanał La Manche jest ważnym szlakiem handlowym, w okresie Bożego Narodzenia między Dover a Calais przemieszcza się dziennie około 10 tysięcy ciężarówek.
W rozmowie z RMF FM prezes związku Transport i Logistyka Polska Maciej Wroński mówił dzisiaj o kilkunastu tysiącach kierowców uwięzionych po angielskiej stronie kanału La Manche.
"Szacuję, że wśród tych kilkunastu tysięcy uwięzionych kierowców około kilku tysięcy może być z Polski: chociażby dlatego, że my wykonujemy prawie połowę wszystkich przewozów pomiędzy kontynentem a Wielką Brytanią" - podkreślał również Wroński.
Wśród tych, który utknęli na Wyspach, jest pan Grzegorz: kierowca ciężarówki, który skontaktował się z nami, dzwoniąc na numer Gorącej Linii RMF FM: 600 700 800.
"Stoję tu już 36 godzin. Nie chcą nas wypuścić, zero toalet, zero pomocy. Stoimy tutaj we trzy tysiące samochodów. Polski rząd się nami nie interesuje. Nic nie wiemy, nie wiemy, czy w ogóle stąd wyjedziemy, zero informacji. Armagedon się tutaj dzieje" - relacjonował.
W tej sytuacji organizacje transportowe zaapelowały do rządu Mateusza Morawieckiego o pilną pomoc dla kierowców z Polski.
"W naszej opinii utrzymanie takiego stanu rzeczy doprowadzi do katastrofy humanitarnej, gdyż uwięzieni bez jakiegokolwiek ostrzeżenia kierowcy zawodowi zostali pozostawieni bez pomocy" - alarmował związek Transport i Logistyka Polska w upublicznionym stanowisku.
Decyzja o dodatkowym wsparciu dla uwięzionych polskich kierowców zapadła na popołudniowym spotkaniu ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka z przedstawicielami organizacji transportowych.
Jak dowiedział się reporter RMF FM Michał Dobrołowicz, mowa jest o dostarczeniu kierowcom - za pośrednictwem brytyjskich organizacji charytatywnych - jedzenia i wody.
Wsparcie udzielane ma być na opuszczonym lotnisku, z którego stworzono parking dla tysięcy aut.
Polskie służby konsularne i Komisja Europejska zaapelowały również do władz w Paryżu, by Francja zaczęła w drodze wyjątku wpuszczać kierowców zawodowych jadących z Wysp.
Kiedy już taka decyzja zapadnie, ich powrót do Polski potrwa - jak przewiduje Maciej Wroński, który uczestniczył w rozmowach w ministerstwie - co najmniej kilka dni.
"Nawet gdyby w tej chwili udrożniono przeprawy promowe i zaczęto przyjmować ciężarówki, to rozładowanie tej całej awantury potrwa co najmniej kilka dni. Promów nie rozmnożymy w sposób cudowny" - komentuje Wroński.
W jego ocenie efekt może być taki, że ostatni z uwięzionych na Wsypach kierowców dotrą do Polski nawet dopiero po Nowym Roku.