Ogromne emocje polskich kibiców lekkoatletyki. Na stadionie w Tokio Marcin Lewandowski przeżył prawdziwy emocjonalny i sportowy rollercoaster. Przewrócił się w eliminacyjnym biegu na 1500 m, płakał przed kamerami, a następnie z ulgą i spokojem przyjął fakt dopuszczenia go jednak przez sędziów do dalszej fazy olimpijskiej rywalizacji.
Igrzyska w Tokio mają stanowić ukoronowanie długiej i udanej kariery, a marzeniem i celem Lewandowskiego jest olimpijski medal.
Początek tej drogi już na igrzyskach nie był usłany różami. 34-letni zawodnik AZS UMCS Lublin na mokrej bieżni Stadionu Olimpijskiego przewrócił się na początku ostatniego okrążenia swojej serii eliminacyjnej. Najpierw zrezygnowany Polak chwilę siedział na bieżni, ale jednak postanowił dokończyć zmagania i dotarł do mety ponad minutę po zwycięzcy, którym był Kenijczyk Abel Kipsang.
Załamany wicemistrz Europy 2018 i brązowy medalista mistrzostw świata z 2019 roku popłakał się przed telewizyjnymi kamerami.
Nie wiem, czy jest coś do ugrania, to nie jest moja rola, to rola działaczy. Nie łudzę się. Jak wejdę półfinału, to fajnie, jak nie, to... to jest sport i... życie - mówił TVP ze łzami w oczach.