„To nadal tylko trzy punkty. Mamy przed sobą dwa bardzo ważne spotkania, (…) musimy pozostać skoncentrowani” – podkreślał selekcjoner Portugalii Fernando Santos po zwycięstwie jego zespołu nad Węgrami w pierwszym meczu „grupy śmierci” na Euro 2020. Spotkanie okazało się wyjątkowo udane dla Cristiano Ronaldo, który zdobył dwa gole i kolejny raz poprawił własne rekordy: m.in. został najlepszym strzelcem w historii mistrzostw Europy. „Jestem bardzo wdzięczny całemu zespołowi za to, że pomógł mi zdobyć dwa gole” – podkreślał napastnik po spotkaniu. Węgier Roland Sallai stwierdził z kolei wprost: „Jesteśmy wkurzeni”.
We wtorek na Euro 2020 rozpoczęły się zmagania w "grupie śmierci", czyli grupie F, w której rywalizują Niemcy, aktualny mistrz świata Francja, Węgry i Portugalia, broniąca tytułu wywalczonego przed pięciu laty na Euro 2016 we Francji.
Na początek na boisko w Budapeszcie wyszli Portugalczycy i Węgrzy. W opinii większości ekspertów ci drudzy skazani byli na pożarcie, niewielu dawało im jakiekolwiek szanse.
Węgrzy okazali się jednak zespołem mądrze ustawionym w obronie, konsekwentnym i zmotywowanym. Nie skupili się - czego można się było spodziewać - na wyeliminowaniu z gry Cristiano Ronaldo, cały czas adekwatnie reagowali na to, co działo się na murawie.
Bezbramkowy remis utrzymywał się na tablicy wyników aż do 84. minuty. Wtedy jednak otworzył się worek z bramkami: kolejnych 8 minut okazało się dla węgierskiej ekipy zabójcze.
W 84. minucie wynik spotkania otworzył Raphael Guerreiro, trzy minuty później z karnego trafił Cristiano Ronaldo, który na listę strzelców wpisał się jeszcze w drugiej minucie doliczonego czasu gry, ustalając tym samym wynik meczu na 3:0 dla Portugalii.
W pojedynku z Węgrami Cristiano Ronaldo po raz kolejny poprawił własne rekordy.
Przede wszystkim został najlepszym strzelcem w historii mistrzostw Europy. Przed turniejem dzielił rekord dziewięciu goli z Michelem Platinim, po meczu z Węgrami wyprzedził jednak legendarnego Francuza: na koncie ma obecnie 11 goli zdobytych na Euro.
Równocześnie Ronaldo został pierwszym piłkarzem, który wystąpił w pięciu mistrzostwach Europy i jedynym mającym w dorobku bramki w każdej z tych imprez: dwie w 2004, jedna w 2008, po trzy w 2012 i 2016 oraz dwie (na razie) w tym roku. Nikt inny nie trafił do siatki w więcej niż trzech turniejach finałowych.
Po spotkaniu Cristiano Ronaldo podkreślał jednak, że "najważniejsze było zwycięstwo".
"To był bardzo trudny mecz, bo przeciwnik bardzo dobrze bronił. Ostatecznie strzeliliśmy trzy bramki i jestem bardzo wdzięczny całemu zespołowi za to, że pomógł mi zdobyć dwa gole" - zaznaczył.
"Istotne jest, by w taki turniej wejść z dobrym wynikiem - a teraz musimy po prostu kontynuować to, co udało się nam tutaj wypracować" - podsumował gwiazdor reprezentacji Portugalii.
Jego kolega z drużyny narodowej Rafa Silva stwierdził natomiast: "Wiedzieliśmy, że Węgrzy skupią się na obronie i spróbują swoich sił w kontrataku. Udało się nam jednak znaleźć wyjście z tej sytuacji i strzeliliśmy gole". Przyznał, że "mieliśmy znacznie więcej okazji, ale nie zdołaliśmy tego wykorzystać".
"Każde zwycięstwo cieszy i daje nam pewność siebie. Koncentrujemy się na kolejnym meczu (z Niemcami) i znowu spróbujemy wygrać" - podkreślił napastnik.
Nastroje tonował również selekcjoner Portugalczyków Fernando Santos.
"Dobrze zaczęliśmy drugą połowę, ale mieliśmy też nerwowe chwile, gdzie brakowało konsekwencji w grze. Czas leciał, a my nie zdobywaliśmy gola. Gdy go jednak w końcu strzeliliśmy, Węgrzy się otworzyli i było nam już łatwiej. Myślę, że ten wynik jest sprawiedliwy" - stwierdził.
"Chcieliśmy rozpocząć turniej od zwycięstwa, ale to nadal tylko trzy punkty. Mamy przed sobą dwa bardzo ważne spotkania. To są mistrzostwa Europy i musimy pozostać skoncentrowani" - zaznaczył szkoleniowiec.
Napastnik reprezentacji Węgier Roland Sallai przyznał z kolei po spotkaniu, że on i jego koledzy z drużyny są "wkurzeni".
"Daliśmy z siebie wszystko, co mogliśmy. Jesteśmy wkurzeni, że nie wykorzystaliśmy sytuacji, jakie sami stworzyliśmy. Udowodniliśmy sobie, że jesteśmy w stanie dobrze grać nawet wówczas, kiedy brakuje w drużynie kluczowych zawodników. Bardzo pomogli nam też kibice" - mówił.
"Bardzo chcieliśmy zdobyć gola, bo zagraliśmy naprawdę odważnie. Najbardziej żal ostatnich dziesięciu minut" - podsumował węgierski napastnik.