Na dzień przed towarzyskim meczem reprezentacji Polski z Islandią selekcjoner Paulo Sousa zapewnił, że wszyscy jego piłkarze są fizycznie gotowi do gry. Dla biało-czerwonych będzie to ostatni sprawdzian przed rozpoczynającym się za cztery dni Euro 2020. Portugalski szkoleniowiec przyznał również, że wciąż ma kilka wątpliwości dot. pierwszego składu naszej drużyny na mistrzostwa.
Pierwszy mecz na tegorocznych mistrzostwach Europy Polacy rozegrają 14 czerwca: w Sankt Petersburgu zmierzą się ze Słowacją. Następnie, 19 czerwca, powalczą w Sewilli z Hiszpanią, a 23 czerwca, na zakończenie rywalizacji w fazie grupowej, spotkają się w Sankt Petersburgu ze Szwecją.
W ramach przygotowań do turnieju zaplanowane zostały dwa sparingi: w pierwszym nasi reprezentanci zremisowali z Rosją 1:1, jutro natomiast spotkają się w Poznaniu z Islandią.
Na dzień przed tym spotkaniem selekcjoner Paulo Sousa zapewnił na konferencji prasowej, że wszyscy jego piłkarze są fizycznie gotowi do gry: również Arkadiusz Milik, który w ostatnim czasie leczył kontuzję kolana - choć decyzja ws. jego występu musi być jeszcze skonsultowana ze sztabem medycznym.
"Dzisiaj Arek będzie miał pełnowymiarowy trening. Ale musimy jeszcze skonsultować z lekarzami, czy możemy puścić go na boisko. Czy to będzie pięć, 10 czy 30 minut. Na tyle się godzimy, na ile będzie można" - podkreślił Sousa w czasie popołudniowej konferencji prasowej w Opalenicy.
Szkoleniowiec nie ukrywał, że kontuzje Milika i Macieja Rybusa zmąciły nieco jego spokój.
"Najważniejsze jednak, by trzymali się z nami i byli z zespołem podczas turnieju. Rybus wykonał duży progres, wrócił do pełnego treningu. Arek jeszcze nie. Dla mnie Arek jest jednym z najlepszych napastników na kontynencie. Oni (Milik i Robert Lewandowski - przyp. RMF) mogą być najlepszym duetem strzeleckim w Europie" - podkreślił Portugalczyk.
Selekcjoner przyznał, że przygotowania do inauguracyjnego pojedynku Polaków na mistrzostwach - ze Słowacją - będą zależeć również od tego, jak nasi reprezentanci zaprezentują się w jutrzejszej potyczce z Islandią.
"Widzimy pewne podobieństwa w grze Islandczyków i naszych rywali na Euro. Są świetnie zorganizowani w obronie, grają bardzo blisko siebie. Islandia to naprawdę świetny zespół, podczas mistrzostw Europy sprawili wielką niespodziankę (dotarli do ćwierćfinału Euro 2016 - przyp. RMF). Piłkarze są pewni siebie, umiejętnie przechodzą do kontrataku. Grają może podobnie do Słowacji, ale też w nieco inny sposób, bo po prostu mają innych zawodników. Nasze przygotowania do meczu ze Słowacją będą też zależeć do tego, jak będzie wyglądało spotkanie z Islandią, jak my fizycznie będziemy wyglądać po meczu" - tłumaczył Paulo Sousa.
Selekcjoner zdradził także, że na cztery dni przed pierwszym meczem mistrzostw ma jeszcze kilka wątpliwości dot. pierwszego składu, a wiele zależeć będzie od tego, czy do gry gotowy będzie Arkadiusz Milik.
"To jest dla nas kluczowy zawodnik. Nie ukrywam, że być może w trakcie meczu (z Islandią - przyp. RMF), jeśli będzie taka możliwość, spróbujemy różnych rozwiązań. Jeśli nam się to nie uda, to po spotkaniu z Islandią przyjdzie nam rozważyć, jaki wybrać system i których zawodników" - mówił Portugalczyk.
Pytany zaś o to, na jakiej pozycji widzi Piotra Zielińskiego, odparł: "Chcemy popchnąć go do tego, by był bardziej efektywny, jeśli chodzi o asysty i gole. On tego potrzebuje i ma ku temu umiejętności i predyspozycje. Jest to zawodnik wyjątkowy pod względem technicznym, świetnie kieruje grą, choć nie jest zbyt mocny fizycznie. Gdybyśmy zdecydowali się na grę dwójką napastników, wówczas potrzebowalibyśmy więcej zawodników do gry w defensywie. I on też musiałby się w to włączyć".
Selekcjoner podkreślał, że jest zadowolony z pracy, jaką zespół wykonał na zgrupowaniu w Opalenicy, które właśnie dobiega końca.
"Zrobiliśmy wszystko, co sobie zaplanowaliśmy. W pierwszym tygodniu była odpowiednia intensywność, a tę część zakończyliśmy meczem z Rosją. Może brak było pewnej regularności, ale to część procesu. Nie jest łatwo zmienić grę drużyny, bo piłkarze mają gdzieś zakodowane wcześniejsze przyzwyczajenia. W drugim tygodniu ograniczyliśmy objętość pracy, ale trochę zwiększyliśmy intensywność zajęć. Dlatego było ciężko pod względem kondycyjnym" - relacjonował.
Chwalił również miejsce zgrupowania: kompleks w Opalenicy wybrany został, zanim jeszcze Sousa objął polską kadrę.
"Organizacja była niesamowita, za co muszę mocno podziękować naszej federacji. Mogliśmy zobaczyć interakcje między zawodnikami. Na boisku była koncentracja, skupienie, a poza murawą zawodnicy byli dla siebie nie jak koledzy, ale jak przyjaciele" - mówił.
"Świetnym pomysłem było zaproszenie rodzin zawodników, w tym ich rodziców, którzy pewnie nie mają zbyt wielu okazji przebywać ze swoimi synami i widzieć, jak oni pracują. Obserwowałem ich twarze i widziałem, że oni też tego pobytu nigdy nie zapomną" - podsumował Paulo Sousa.
Towarzyska potyczka biało-czerwonych z Islandią rozpocznie się jutro o godzinie 18:00.
Dzień później nasi piłkarze przeniosą się do Sopotu, gdzie pozostaną w trakcie turnieju.