Szlagierowy mecz w Monachium z udziałem dwóch ostatnich mistrzów świata - Niemiec (2014) i Francji (2018) - zakończył się zasłużonym zwycięstwem gości 1:0, którzy mogli wygrać jeszcze wyżej, gdyby była taka potrzeba. Podopieczni Didiera Deschamps'a imponowali na boisku, kontrolowali grę i wydaje się, że nie włożyli w spotkanie wszystkich sił.
Grupa F: Francja - Niemcy 1:0 (1:0).
Bramki: 1:0 Mats Hummels (20-samobójcza).
Żółta kartka - Niemcy: Joshua Kimmich.
Sędzia: Carlos del Cerro Grande (Hiszpania). Widzów 15 000.
Francja: Hugo Lloris - Benjamin Pavard, Raphael Varane, Presnel Kimpembe, Lucas Hernandez - Adrien Rabiot (90+5. Ousmane Dembele), N'Golo Kante, Paul Pogba - Karim Benzema (88. Corentin Tolisso), Antoine Griezmann, Kylian Mbappe.
Niemcy: Manuel Neuer - Matthias Ginter (88. Emre Can), Mats Hummels, Antonio Ruediger - Joshua Kimmich, Ilkay Guendogan, Toni Kroos, Robin Gosens (88. Kevin Volland) - Kai Havertz (74. Leroy Sane), Serge Gnabry (74. Timo Werner), Thomas Mueller.
Niemcy i Francuzi zmierzyli się po raz 32. ("Trójkolorowi odnieśli 15. zwycięstwo, dziewięć wygranych Niemców, osiem remisów), ale dopiero po raz pierwszy w fazie grupowej mistrzostw Europy lub świata.
Drużyny rozpoczęły mecz z dużym respektem do siebie. Pierwszy strzał na bramkę kibice zobaczyli w 16. minucie, gdy Paul Pogba po dośrodkowaniu z rzutu rożnego uderzył piłkę głową tuż nad poprzeczką. Chwilę później groźnie strzelał z dystansu Kylian Mbappe. Akcje "Trójkolorowych" nabierały rozpędu. W 20. minucie występujący na co dzień w Bayernie Monachium Lukas Hernandez wbiegł z piłką i mocno kopnął w stronę Mbappe, a próbujący przeciąć podanie Mats Hummels posłał ją do własnej bramki.
Jak przypomniała UEFA, był to pierwszy samobójczy gol w meczu reprezentacji Niemiec na dużym turnieju od 1978 roku, gdy Berti Vogts skierował piłkę do własnej bramki w przegranym 2:3 spotkaniu z Austrią w mistrzostwach świata w Argentynie.
Strata gola zmobilizowała gospodarzy. Strzał głową Thomasa Muellera minął słupek. Potem dwie okazje z rzutu wolnego miał Toni Kross, ale najpierw trafił w mur, a potem strzelił nad poprzeczką. Niemcy osiągnęli lekką przewagę, z której jednak niewiele wynikało.
Drugą połowę z animuszem zaczęli goście. W 52. minucie po szarży lewym skrzydłem Adrien Rabiot był bliski podwyższenia prowadzenia, ale trafił w słupek. Dwie minuty później Niemcy rozegrali swoją najlepszą akcję. Zakończył ją Serge Gnabry, ale uderzył piłkę tak mocno, że po koźle minimalnie minęła poprzeczkę.
Później na boisku dominowali Francuzi, szybsi i bardziej dynamiczni od rywali. Strzelili dwa gole (Mbappe i Karim Benzema), oba nieuznane z powodu spalonego, choć w pierwszym przypadku sędzia liniowy zareagował z dużym opóźnieniem, a w drugim offside był minimalny. Po faulu na Mbappe hiszpański arbiter Carlos del Cerro Grande powinien też podyktować rzut karny, ale nie skorzystał nawet z VAR-u.
Aktualni mistrzowie świata zrobili duży krok, by wyjść z "grupy śmierci", w której występują jeszcze Portugalia i Węgry. Natomiast Niemcy mogą mieć problemy. Podopieczni żegnającego się z reprezentacją Joachima Loewa rozegrają 19 czerwca w Monachium "mecz o wszystko" z broniącymi tytułu Portugalczykami.