Aresztowany w maju białoruski opozycyjny dziennikarz Raman Pratasiewicz udzielił wywiadu białoruskiej telewizji państwowej. Skrytykował w nim białoruską opozycję na emigracji i wspierające ją Litwę i Polskę, krytyczny wobec Mińska kanał NEXTA i swoich byłych współpracowników. Białoruskie media niezależne odniosły się do tej rozmowy z dużą rezerwą.
Pratasiewicz, który został zatrzymany 23 maja po przymusowym lądowaniu w Mińsku samolotu linii Ryanair i od tamtej pory przebywa w areszcie, ze łzami w oczach wyraził skruchę i zapewnił, że współpracuje ze śledczymi.
Powiedział również, że anonimowo uczestniczył w konferencjach na platformie Zoom osób spiskujących przeciwko władzy i z zamiarem siłowego przewrotu oraz - jak przekonują władze - "fizycznej eliminacji" Alaksandra Łukaszenki. Jak przekonywał, robił to, ponieważ wyznaczono mu rolę łącznika pomiędzy spiskowcami a sztabem liderki białoruskiej opozycji Swiatłany Cichanouskiej.
Prosił, by Łukaszenka "znalazł w sobie dość woli i zdecydowania", by nie wydać go tzw. Ługańskiej Republice Ludowej (proklamowanej przez wspieranych przez Rosję separatystów na wschodzie Ukrainy), poszukującej go za rzekomą walkę (Pratasiewicz zaprzeczył tym informacjom) w ukraińskim batalionie Azow w Donbasie.