Putin wysyła jasny sygnał dla Zachodu i białoruskiej opozycji - Rosja może interweniować na Białorusi. Tak słowa Putina o przygotowanej na prośbę Łukaszenki rezerwie sił MSW ocenia rosyjska prasa.

W dzienniku "Wiedomosti" politolog Jewgienij Minczenko zauważa, że ze słów Putina wynika, iż rezerwy te mogą zostać użyte nie tylko w przypadku agresji zewnętrznej, skierowanej przeciwko Białorusi, ale i w razie zamieszek w tym kraju.

Inny ekspert Aleksiej Makarkin ocenił, iż Putin "wysyła swego rodzaju sygnał do Zachodu i opozycji białoruskiej: jeśli przekroczycie granicę, to my możemy ingerować".

Makarkin zwraca uwagę, że umowy łączące Białoruś i Rosję wymieniają obronę stabilności w krajach, które są stronami tych porozumień, ale do tej pory mówiło się o zagrożeniach zewnętrznych. "To sformułowanie pozwala Rosji występować w takim charakterze, jak w połowie XIX wieku, gdy zakładała, iż konieczne jest dławienie wszelkich zamieszek w Europie, ponieważ mogą one przeniknąć do innych krajów" - powiedział.


Putin gwarantem białoruskiej konstytucji

"Kiedy telewizja państwowa uzyskuje wywiad z prezydentem Rosji, to zawsze oznacza to, iż Putin potrzebuje pilnie o czymś poinformować. Najprawdopodobniej taka konieczność wiązała się właśnie z Białorusią" - ocenia "Niezawisimaja Gazieta". Jej zdaniem "jest jasne, że wywiad był dobrym powodem, aby wyjaśnić, co mieli na uwadze obaj prezydenci, gdy mówili o pomocy Białorusi ze strony Rosji w ramach Organizacji Traktatu o Bezpieczeństwie Zbiorowym i umowy o Państwie Związkowym".

Gazeta zauważa, iż pogłoski o tym, iż na Białorusi pojawiły się oddziały specjalne policji rosyjskiej - OMON - nie były bezpodstawne. "Przygotowywano się do wprowadzenia ‘pomocników’" - konstatuje "NG", której zdaniem siły te mogły przyjechać na rekonesans.

Słowa Putina o konieczności przestrzegania prawa na Białorusi dziennik interpretuje jako oznakę, iż rosyjski prezydent "wziął na siebie rolę gwaranta nie tylko konstytucji Federacji Rosyjskiej, ale i konstytucji Białorusi, a także samego Łukaszenki".

Kreml: Liczymy, że rezerwa nie zostanie wykorzystana

Kreml ma nadzieję, że rezerwa sił policyjnych, przygotowana w Rosji na prośbę prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenki, nie zostanie tam wykorzystana - oświadczył rzecznik prezydenta Władimira Putina Dmitrij Pieskow.

Rzecznik podkreślił, że Putin nazwał te siły "rezerwą". "Zakładamy, że nie ma żadnej niezbędnej potrzeby jej uruchomienia i wykorzystania" - wyjaśnił. Rosja ma nadzieję, że "Białoruś nie stanie w obliczu sytuacji skrajnej", o jakiej wspominał Putin w kontekście tych sił - dodał.

Pieskow ocenił także, że białoruska milicja "działa nadzwyczaj ostrożnie i starannie wypełnia swoje funkcje".

Putin powiedział w czwartkowym wywiadzie telewizyjnym, że w Rosji sformowana została rezerwa spośród funkcjonariuszy organów ochrony prawa, która w razie konieczności może być wysłana na Białoruś. Zapowiedział, że rezerwa ta nie będzie wykorzystywana dopóty, "dopóki sytuacja nie będzie wymykać się spod kontroli" i dopóki "elementy ekstremistyczne" nie zaczną podpalać samochodów, biur czy zajmować budynków administracyjnych.