Protestami na Białorusi kierują i zarządzają USA, a Europejczycy im przyklaskują - oświadczył białoruski prezydent Alaksandr Łukaszenka podczas spotkania z pracownikami agrokombinatu Dzierżyński pod Mińskiem.
Przygotowywali dla nas ten bałagan. I Rosja bała się nas stracić. Zachód zdecydował nas jakoś podciągnąć, oczywiście, jak dzisiaj widzimy, przeciw Rosji - powiedział Łukaszenka, cytowany przez państwową agencję BiełTA.
Planują to wszystko i zarządzają USA, a Europejczycy przyklaskują. Tak powiedzieli - tak zrobią. Utworzono specjalne centrum pod Warszawą. Kontrolujemy, wiemy, czym się zajmuje. Zaczęli szczękać gąsienicami. Wiecie, kiedy obok jest niespokojnie i czołgi zaczynają się przemieszczać i samoloty latać, to nie jest to przypadkowe - oznajmił.
Jak pisze BiełTA, Łukaszenka stwierdził, że "niektórym na Białorusi zapłacono, niektórych ogłupili". A za granicą w tym czasie ćwiczenia przeprowadzają. Co to takiego? To przygotowania przy konieczności wtargnięcia - wyjaśnił.
Według niego przeciwko Białorusi działa kilka "ośrodków sił", w których znajdują się "rządy na wygnaniu". Jak dodał, są one "od Ameryki do Warszawy".