Orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej nie dotyczy Sądu Najwyższego - przekonuje rzecznik Izby Dyscyplinarnej. Powołana w ostatnich latach Izba jest głównym elementem postępowań dyscyplinarnych wobec sędziów, które unijni sędziowie uznali za niezgodne z prawem wspólnotowym.
W czwartek Trybunał Sprawiedliwości UE orzekł, że system odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów w Polsce nie jest zgodny z prawem Unii. W ogłoszonym wyroku Trybunał uwzględnił wszystkie zarzuty podniesione przez Komisję Europejską i stwierdził, że Polska uchybiła swoim zobowiązaniom wynikającym z prawa UE.
Po wyroku TSUE wszystko wskazuje na to, że w działaniu Sądu Najwyższego nic się nie zmieni. Jak przekonywał rzecznik Piotr Falkowski, mimo że w swoim wyroku unijny Trybunał bezpośrednio pisze o Izbie Dyscyplinarnej, to ta nie zamierza w jakikolwiek sposób stosować się do orzeczenia.
On nie nakazuje, nie podejmuje próby dokonania zmiany, uchylenia, zawieszenia jakichkolwiek polskich przepisów. Nie ma bezpośredniego wpływu na pracę Sądu Najwyższego. Izba Dyscyplinarna będzie pracować - oświadczył.
Unijni sędziowie wprost uznali jednak, że cały system dyscyplinowania sędziów jest sprzeczny z prawem Unii Europejskiej. To zresztą nie pierwszy raz, kiedy Izba Dyscyplinarna kompletnie ignoruje wydawane w jej sprawie decyzje.
Zasiadający w niej sędziowie orzekali i prowadzili postępowania zarówno po uchwale trzech izb Sądu Najwyższego, jak i po zabezpieczeniu wydanym przez TSUE w ubiegłym roku. Obie instytucje podnosiły, że Izba Dyscyplinarna nie jest niezależna i nie może być traktowana jako sąd.
Za niewykonanie dzisiejszej decyzji unijnego Trybunału Polsce grożą gigantyczne kary finansowe, naliczane każdego dnia.
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, odnosząc się do czwartkowego orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, oświadczył, że "mamy do czynienia z politycznym wyrokiem wydanym na polityczne zamówienie Komisji Europejskiej; u jego podstaw leży segregacja państw na lepsze i gorsze".
U podstaw tego głębiej kryje się tak naprawdę kolonialne myślenie pozwalające na tego rodzaju pozaprawną segregację i różnicowanie państw i obywateli Unii Europejskiej - skomentował Ziobro.
Jak mówił, główny zarzut, który legł u podstaw wyroku, sprowadza się do stwierdzenia, że polski system powoływania sędziów jest zbyt upolityczniony. Problem tkwi w tym, że ten polski system jest, można powiedzieć, niemal dokładną kopią systemu powoływania sędziów w Hiszpanii, a ten hiszpański system nie stwarza żadnych zagrożeń - mówił. Jak dodał, system "najbardziej polityczny z możliwych" panuje w Niemczech, jednak on również nie jest negatywnie oceniany przez instytucje unijne.