Do Sądu Okręgowego w Gdańsku trafił pozew zbiorowy klientów Amber Gold. 700 poszkodowanych żąda w sumie 41 mln złotych. Członkowie grupy domagają się zwrotu całości kwot wynikających z umów także w tych przypadkach, w których sami zerwali lokaty.
Wraz z pozwem złożony został wniosek o zabezpieczenie powództwa, w którym wskazano sposoby zabezpieczenia majątku spółki. Roszczenia poszczególnych osób, które przystąpiły do grupy, wynoszą od kilku do kilkuset tysięcy złotych. Ustawa o pozwach zbiorowych wymaga, by zostały one ujednolicone, tj. każdy członek grupy powinien żądać zapłaty przez pozwanego takiej samej kwoty pieniężnej. Jeżeli niemożliwe jest ujednolicenie wszystkich roszczeń, należy dokonać tego co najmniej w dwuosobowych podgrupach. Tak też się stało w tym przypadku. Poszkodowanych podzieliliśmy na ponad 100 podgrup, by w możliwie najpełniejszy sposób zrekompensować poniesione szkody - wyjaśnił pełnomocnik poszkodowanych mecenas Paweł Borowski z Kancelarii Prawnej Chałas i Wspólnicy.
Jak poinformował, do kancelarii w ciągu dwóch tygodni zgłosiło się ponad 3 tys. osób. Wszyscy, którzy do 29 sierpnia przesłali wymagane dokumenty, objęci zostali sporządzonym przez kancelarię pozwem grupowym. Mec. Borowski podkreślił, że poszkodowani, którzy dotychczas nie dołączyli do grupy, nadal będą mogli tego dokonać. Ostateczny termin możliwości przystąpienia do pozwu grupowego zostanie ogłoszony przez sąd, w ślad za postanowieniem o przyjęciu sprawy do rozpoznania w trybie postępowania grupowego - dodał.
Według niego pozew zbiorowy przeciwko Amber Gold jest jednym z największych tego typu pozwów od czasu powstania możliwości dochodzenia roszczeń w tym trybie. Ustawa dająca taką możliwość weszła w życie 19 lipca 2010 r. Borowski zaznaczył, że obecne przepisy dają możliwość skuteczniejszego dochodzenia odszkodowań, a samo postępowanie jest tańsze i mniej skomplikowane dla poszczególnych osób. Spodziewamy się, że pozew zbiorowy przeciwko Amber Gold może dać zielone światło poszkodowanym przez podobne instytucje parabankowe, i że zaczną oni coraz częściej dochodzić swoich praw właśnie w drodze postępowania grupowego - ocenił mec. Borowski.
Amber Gold to firma inwestująca w złoto i inne kruszce, działająca od 2009 r. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji - przekraczającym nawet 10 proc. w skali roku, które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych. 13 sierpnia Amber Gold ogłosiła decyzję o likwidacji, nie wypłacając ulokowanych środków i odsetek tysiącom klientów firmy.
W czwartek Sąd Rejonowy Gdańsk-Południe zdecydował, że prezes Amber Gold Marcin P. na trzy miesiące trafi do aresztu. Gdańska prokuratura okręgowa, która prowadzi śledztwo ws. działalności spółki, postawiła w środę zarzut oszustwa znacznej wartości prezesowi Amber Gold. Decyzja sądu jest nieprawomocna. Obrońca Marcina P., mec. Łukasz Daszuta zapowiedział, że w ciągu siedmiu dni złoży odwołanie.
Wcześniej, 17 sierpnia, prokuratura postawiła Marcinowi P. sześć zarzutów, m.in. prowadzenie bez zezwolenia działalności bankowej i gospodarczej, polegającej na kupnie i sprzedaży wartości dewizowych bez wpisu do rejestru działalności kantorowej, i zastosowała wobec niego dozór policyjny i zakaz opuszczania kraju.
Sprawą Amber Gold zajmowali się w czwartek posłowie. Sejm przyjął informację premiera Donalda Tuska oraz prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta o działaniach instytucji państwowych w sprawie spółki Amber Gold. Posłowie odrzucili projekt uchwały dot. powołania komisji śledczej w tej sprawie.
Gdańska prokuratura wszczęła cztery śledztwa w sprawach powiązanych z Amber Gold. Śledczy zajmą się m.in. skargą prezesa firmy na działania instytucji państwowych, sfałszowaniem notatki ABW oraz zaniedbaniem obowiązków przez jednego z b. kuratorów Marcina P.
O wszczęciu czterech nowych śledztw powiązanych ze sprawą Amber Gold poinformował Wojciech Szelągowski z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. We wszystkich wspomnianych sprawach - zgłoszonych przez ABW, Ministerstwo Sprawiedliwości, prezesa Amber Gold oraz gdańskiego biznesmena - prokuratura prowadziła w sierpniu postępowania sprawdzające.
Jak wyjaśnił Szelągowski, w trakcie postępowań sprawdzających śledczy analizowali zawiadomienia, a w dwóch przypadkach przesłuchali także zawiadamiających. Po przeprowadzeniu tych czynności we wszystkich czterech przypadkach śledczy doszli do wniosku, że albo zachodzi poważne podejrzenie popełnienia przestępstwa, albo, aby rzetelnie przyjrzeć się sprawom, konieczne jest wykonanie czynności możliwych do przeprowadzenia tylko po wszczęciu śledztwa.