Ostre spięcia między Najwyższą Izbą Kontroli a prokuraturą i CBA to odwracanie uwagi od politycznej wojny, toczącej się o nadzór nad służbami specjalnymi - uważa były szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego Paweł Wojtunik. Mówi też, że obecnie obserwujemy utratę wpływów nadzorującego służby Mariusza Kamińskiego i zdobywanie ich przez Zbigniewa Ziobrę.
Mamy nie tylko poważny kryzys samych służb specjalnych, ale też kryzys zaufania premiera do tych służb - mówi Wojtunik. To jego zdaniem tłumaczy zaskakujące zmiany kadrowe w służbach, które według niego należało przykryć czymś głośnym, np. właśnie publicznie prowadzonymi przeszukaniami u szefa NIK-u.
Zdaniem Pawła Wojtunika to wyłącznie logika polityków, a nie profesjonalnych służb. Toczy się pojedynek w piaskownicy. Chłopcy biją się łopatkami, grabkami, sypią sobie piasek w oczy, a Rosjanie grasują po naszym kraju, po Europie. Niestety, służby zajmują się w ostatnim czasie same sobą, a to, że nie przedłużono kadencji (Ernestowi) Bejdzie, zmiany w ABW świadczą o tym, że sami zarządzający służbami mają świadomość tego, że to jest poziom piaskownicy - mówi Wojtunik w rozmowie z dziennikarzem RMF FM.
Były szef CBA jest przekonany, że nie chodzi o wyjaśnienie czegokolwiek, a dzisiejsze wydarzenia mają charakter tylko medialno-polityczny.
Dzisiaj rano Centralne Biuro Antykorupcyjne weszło do czterech mieszkań należących do Banasia i jego rodziny. Stało się tak na polecenie Prokuratury Regionalnej w Białymstoku, która prowadzi śledztwo dot. oświadczeń majątkowych szefa NIK.
"Są prowadzone czynności związane ze śledztwem dot. składania fałszywych zeznań i uszczuplenia podatku od osób fizycznych" - informował w rozmowie z RMF FM zastępca prokuratora regionalnego Paweł Sawoń.
Według ustaleń dziennikarzy RMF FM, agenci CBA zabezpieczali dokumenty związane z kupnem i zbyciem nieruchomości należących do szefa NIK: chodziło m.in. o akty notarialne, faktury, umowy i wszelkie inne pisma, które dokumentowałby obrót nieruchomościami. Szukali również dokumentów bankowych.
Co więcej, po południu agenci CBA pojawili się w siedzibie Najwyższej Izby Kontroli z nakazem przeszukania m.in. gabinetu prezesa Izby - również na polecenie białostockiej prokuratury prowadzącej śledztwo dot. oświadczeń majątkowych Mariana Banasia. Nie zostali jednak wpuszczeni do gabinetu prezesa.
Prezes NIK uznał, że nie zostały spełnione konstytucyjne przesłanki. Prezes nadal objęty jest immunitetem, a poza tym pamiętajmy, że w gabinecie prezesa mogą być różnego rodzaju dokumenty objęte różnego rodzaju klauzulami - wyjaśniał na gorąco w rozmowie z RMF FM rzecznik NIK Zbigniew Matwiej.
Pod koniec listopada, przypomnijmy, po kontroli oświadczeń majątkowych szefa NIK z lat 2015-19 CBA skierowało do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przez Mariana Banasia przestępstwa.
Jak informowało wówczas Biuro: "W zawiadomieniu CBA wskazuje na podejrzenie złożenia przez Mariana Banasia nieprawdziwych oświadczeń majątkowych, zatajenie faktycznego stanu majątkowego oraz nieudokumentowanych źródeł dochodu".
W grudniu "Dziennik Gazeta Prawna" poinformował, że Banaś nie potrafił wytłumaczyć agentom CBA, skąd w jego domu znalazło się 200 tysięcy złotych w gotówce. CBA zainteresować miało również m.in. nieuwzględnienie w oświadczeniu darowizny dla syna Banasia w wysokości niemal 2 mln złotych.
Co więcej - jak dowiedział się teraz reporter RMF FM Grzegorz Kwolek - pojawiły się nowe informacje dot. zakupu przez Mariana Banasia nieruchomości: chodzi o działkę w Małopolsce.