O zwołanie nadzwyczajnego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ w sprawie Ukrainy zaapelowała największa grupa polityczna w Parlamencie Europejskim - chadecy. Sankcjami zagroziła też Komisja Europejska.

Wprawdzie Unia zaostrza ton, jednak w brukselskich instytucjach panuje przekonanie, że to jeszcze nie moment na wprowadzenie sankcji.

Dopóki Kliczko nie wsadzą do więzienia, to Bruksela nic nie zrobi - powiedział nieco cynicznie dziennikarce RMF FM jeden z dyplomatów UE.

Poza tym Unia jest dosyć podzielona. Sankcji chce Holandia, Dania, Litwa, jednak polski rząd jest o wiele ostrożniejszy. Polscy dyplomaci przekonują w Brukseli, że sankcje już raz, w przypadku Białorusi, pokazały małą skuteczność. Ostrożny jest także Berlin.

Na razie na sankcje naciskają głównie eurodeputowani. Europejska Partia Ludowa (EPP), do której należy Platforma Obywatelska, zaapelowała o natychmiastowe zwołanie nadzwyczajnego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ i wezwała do wprowadzania sankcji wizowych i zamrożenia kont oligarchom oraz osobom odpowiedzialnym za rozlew krwi w Kijowie.

Joseph Daul, który w imieniu EPP wydał oświadczenie, oskarżył także Rosję. "Rosja ponosi odpowiedzialność za przebieg wydarzeń na Ukrainie. Musimy zatem wezwać Rosję do powstrzymania się od ingerowania w wewnętrzne sprawy Ukrainy" - napisał.

Ostrzegł również, że to co dzieje się na Ukrainie będzie miało także wpływ na Igrzyska Olimpijskie w Soczi.

(j.)