Rosyjscy eksperci na podstawie zapisów czarnych skrzynek i po przesłuchaniu świadków odtworzyli ostatnie minuty lotu prezydenckiego tupolewa - powiedział w rozmowie z moskiewskim korespondentem RMF FM Edmund Klich. Szef Komisji Badania Wypadków Lotniczych podkreśla jednak, że symulacja nie daje odpowiedzi na pytanie, dlaczego doszło do katastrofy.
Ta symulacja daje odpowiedź na to, co się stało. A dlaczego - to jest kolejny etap badań, analiz. (...) Tu jest odtworzony przebieg lotu, jeszcze może nie tak bardzo precyzyjnie, jeszcze jakieś tam doprecyzowanie może być, natomiast to jest stan, co się stało. A nie ma odpowiedzi, dlaczego się stało. Bo to jest odpowiedź o wiele trudniejsza - tłumaczył Klich.
Może minąć rok, zanim poznamy przyczyny katastrofy 10 kwietnia - zaznacza szef Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Można powiedzieć, że jesteśmy na końcowym etapie zbierania dowodów. Odczytane są już rejestratory. Są jeszcze pewnie niedokładności, być może jeszcze trochę potrwa sprecyzowanie niektórych informacji, szczególnie rozmów w kabinie, dlatego że jest dużo szumów. Ale można powiedzieć, że generalnie jest to etap końcowy i zasadnicze informacje są zebrane - mówił Przemysławowi Marcowi Edmund Klich.
Następny etap to analizy, tworzenie hipotez roboczych. Dalej weryfikacja tych hipotez i ustalanie przyczyn i okoliczności zdarzenia. I ten etap będzie trwał kilka miesięcy na pewno. Nie spodziewam się zakończenia wcześniej, jak około roku od czasu zdarzenia - dodał.
Ośmiu polskich ekspertów pracuje w tej chwili w Moskwie przy wyjaśnianiu przyczyn katastrofy 10 kwietnia. Edmund Klich przekonuje, że zarówno on sam, jak i eksperci mają dostęp do wszystkich dokumentów zbieranych przez rosyjską komisję. Polacy mogą uczestniczyć w przesłuchaniach, mają też prawo zadawania pytań. Z każdego przesłuchania otrzymują kopie protokołów.
Ja brałem udział we wszystkich przesłuchaniach do tej pory. (…) Często więcej jest specjalistów z polskiej strony niż ze strony Komitetu badającego (katastrofę). Nie ma żadnych wątpliwości co do dostępu do informacji - podkreślił Klich.