Po pierwsze, mamy efekt tych decyzji, które podjął premier Tusk. Chodzi o oddanie śledztwa Rosjanom oraz zaangażowania czynników związanych z Unią Europejską - powiedział Jarosław Kaczyński. To kpina z Polski - tak prezes PiS skomentował raport MAK dotyczący katastrofy Tu-154 w Smoleńsku.
Raport jest zakpieniem sobie z Polski, ale oczywiście jest też wykorzystaniem postawy Donalda Tuska i tego rządu, postawy, której w żadnym wypadku nie da się obronić - oświadczył Kaczyński.
Jak zaznaczył, trzeba kontynuować wysiłki w sprawie wyjaśnienia katastrofy, mimo że jest to trudne ze względu na wyczerpanie procedury chicagowskiej. To jest zadanie każdego polskiego rządu, chociaż nasza wiara w to, że ten rząd jest w stanie to zadanie wypełnić jest, łagodnie mówiąc, bardzo, ale to bardzo słaba - dodał.
Kaczyński mówił, że zasadnicze jest pytanie, dlaczego komenda odejścia TU-154 na drugi krąg padła o 14 sekund za późno. Jego zdaniem czas ten "był całkowicie decydujący dla dalszego lotu samolotu".
Prezes PiS podawał przykład samolotu TU-134 (wcześniejszej wersji samolotu TU-154), który z prezydentem Mozambiku na pokładzie rozbił się uderzając w górę z prędkością 410 km/h. Z 51 pasażerów 10 ocalało. Tutaj na pokładzie była zupełna masakra. Jest pytanie, jak to się stało. Szybkość była z całą pewnością mniejsza niż 410 km/h, zderzenie też nie miało charakteru zderzenia ze ścianą - powiedział Kaczyński.
Według niego wobec tego ciągle aktualne jest pytanie, co naprawdę stało się na pokładzie samolotu, zwłaszcza w kontekście zeznań polskich pilotów, którzy mieli mówić, że będąc na lotnisku słyszeli wybuchy.
Raport MAK obwinia polskich pilotów i Polskę całkowicie jednostronnie i w gruncie rzeczy bez żadnych dowodów, mamy do czynienia z zespołem spekulacji - oświadczył Jarosław Kaczyński.
Prezes PiS ocenił, że kształt końcowego raportu MAK jest wynikiem decyzji, które podjął premier Donald Tusk. Prezes PiS powiedział, że decyzje te sprowadziły się do oddania śledztwa ws. katastrofy Rosjanom i "zaniechania wszelkich działań (...), które by pozwoliły na zaangażowanie w tę sprawę (...), także czynników związanych z Unią Europejską". Jak ocenił, taka możliwość istniała.
Prezes PiS zaznaczył, że "była też próba podjęcia uchwały Sejmu", mówiącej o tym, by "nawet w ramach konwencji chicagowskiej (...) wystąpić do Rosji, by śledztwo zostało przejęte przez Polskę". Jak dodał, premier powiedział wtedy, że "nie można podważać zaufania do Rosji i tego rodzaju działań nie podejmie".
Mamy dzisiaj konsekwencje w postaci raportu, który po pierwsze obwinia polskich pilotów i Polskę za tę katastrofę całkowicie jednostronnie i w gruncie rzeczy bez żadnych dowodów - powiedział Kaczyński.
Mamy tu do czynienia z zespołem spekulacji, w gruncie rzeczy na niczym nie opartych, tego typu, że były naciski, jacyś psychologowie mają twierdzić, że były naciski, choć żadnych dowodów na to (...) nie ma - oświadczył prezes PiS.
Ocenił też, że wysoce wątpliwa jest teza, że dowódca sił powietrznych gen. Andrzej Błasik miał "we krwi pewną niewielką ilość alkoholu". Ale - zastrzegł Kaczyński - nawet gdyby ta teza była prawdziwa, to nie ma związku z tym co się wydarzyło.
Kaczyński powiedział, że w raporcie MAK nie ma odpowiedzi na wiele zasadniczych pytań. Pytał, dlaczego m.in. nie jest wyjaśnione, dlaczego kontrolerzy lotu mówili pilotom Tu-154, że samolot "jest na kursie, na ścieżce", co oznacza schodzenie na pas lądowania.
Taki komunikat otrzymywali piloci i to była podstawowa przesłanka ich działania, co do tego nie ma żadnej wątpliwości - oświadczył Kaczyński. Jego zdaniem, nie poddano też analizie sprawy rozmieszczenia radiolatarni, a w raporcie nic nie ma na temat rozmów telefonicznych wieży kontroli lotów z Moskwą. Prezes PiS pytał też, dlaczego kontrolerzy na wieży w Smoleńsku nie reagowali na niewłaściwą wysokość lotu samolotu.
Jednocześnie Kaczyński pytał, jakie są podstawy oskarżeń w raporcie MAK o presję ze strony prezydenta wywieraną na załogę tego lotu. Nie ma na to najmniejszego nawet dowodu - powiedział.
Dodał, że pilot, który kiedyś odmówił Lechowi Kaczyńskiemu lotu do Tbilisi (podczas konfliktu z Rosją w 2008 roku) "otrzymał za to odznaczenie". W ocenie prezesa PiS, nie ma żadnych przesłanek, by sądzić, iż "tamto wydarzenie miało być podstawą jakieś presji".
MAK opublikował cały raport - publikujemy wersję angielską i rosyjską, polskie uwagi oraz inne dokumenty .