"Rozumiem, że ludzie złorzeczą, sam to robię w sklepach. Inflacja jest w dużej mierze wynikiem czynników zewnętrznych" - mówi prezes PiS, wicepremier Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla Interii. Przyznał też, że chciał podniesienia stóp procentowych wcześniej niż uczyniła to RPP. W wywiadzie Kaczyński odniósł się także do swoich relacji z prezydentem Andrzejem Dudą. "Rozmawialiśmy dawno temu" - zaznaczył.
Prezes PiS w wywiadzie dla portalu interia.pl był pytany o rosnące ceny produktów w sklepach.
Nie przeczę rzeczywistości: jest znaczna inflacja. Tylko ona jest w dużej mierze wynikiem czynników zewnętrznych. Przede wszystkim to efekt wielkiej operacji dyskontowania przez Rosję uzyskanej - dzięki naiwności Zachodu - przewagi na rynku energii, gazu. A z drugiej strony trzeba pamiętać, że jeżeli ratuje się gospodarkę i miejsca pracy, rzuca się w tej walce wielkie pieniądze w kolejnych tarczach antykryzysowych, to efekt uboczny musi się odłożyć. Tym efektem jest inflacja. Można było nie robić tych tarcz, ale zapłacilibyśmy za to ogromnym bezrobociem i znacznym spadkiem PKB. A na to, co się dzieje w szeroko rozumianej sferze energii na świecie, wpływ mamy ograniczony, jeśli nie znikomy - powiedział Kaczyński.
Dopytywany o nastroje społeczne związane z rosnącą inflacją, odparł: "Rozumiem, że ludzie złorzeczą. Sam to robię w sklepach, choć oczywiście zdaję sobie sprawę, że moja sytuacja jest dalece inna i nawet nie próbuję porównywać siebie i swojej sytuacji materialnej do tych, którzy zarabiają średnio czy mało".
Prezes PiS zapewnił, że rząd reaguje na inflację w ramach posiadanych możliwości. Mamy kolejne tarcze antyinflacyjne, które będą zresztą jeszcze uzupełniane. Pierwsze spadki cen - na przykład na stacjach benzynowych - już mamy, wkrótce odczujemy efekty owych tarcz w innych sektorach gospodarki. Wiele wskazuje też na to, że posunięcie Narodowego Banku Polskiego co do podwyżki stóp procentowych, odbyło się we właściwym czasie, choć przyznam, że było to przedmiotem sporu między bankiem a rządem - mówił.
Kaczyński podkreślił, że chciał szybciej podnieść stopy procentowe niż uczyniła to Rada Polityki Pieniężnej i NBP. Uważaliśmy w rządzie, że trzeba to zrobić wcześniej - dodał. Na uwagę, że Czechy i Węgry zrobiły to wcześniej odpowiedział: "Tak, wiem, o tym, ale NBP jest niezależny. To zresztą dowód, że zarzut o pełnej politycznej kontroli wszystkich instytucji jest nieprawdziwy".
Jak dodał, prezes NBP Adam Glapiński "miał po prostu inne zdanie, które zresztą jest dziś potwierdzane przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy i inne organizacje międzynarodowe, wskazujące, że decyzja o podwyżkach stóp była podjęta w dobrym momencie".
Na pytanie, czy wzorem innych krajów należy nadal podwyższać stopy procentowe Kaczyński, odparł: "U nas były już trzy podwyżki stóp. Sądzę, że będą kolejne, choć to tylko moja sugestia, wpływ na decyzje jest żaden. Znamy się z Adamem Glapińskim, ale nie zmienia to faktu, że przez te przeszło trzydzieści lat często różniliśmy się poglądami".
Dopytywany o znajomość z Glapińskim zapewnił, że nie ma bezpośredniego wpływu na prace NBP. "Powtarzam, jesteśmy w bardzo dobrych stosunkach, nie miałem wątpliwości, że to on powinien być prezesem Narodowego Banku Polskiego".
Kaczyński pytany, czy Glapiński powinien pozostać na stanowisku na drugą kadencję, odpowiedział: "W moim przekonaniu tak, ale to decyzja prezydenta, a nie moja. Naprawdę, mamy w Polsce system demokratyczny i funkcjonuje on tak, jak powinien. Są kraje, gdzie jest on bardziej umowny, fasadowy wręcz. W niektórych obszarach, to np. w Niemczech można o demokracji mówić w wielkim cudzysłowie. To, że w Polsce wielu przedstawicieli świata polityki się zna nie jest żadną tajemnicą. Ale znowu, są w Europie kraje, gdzie elity polityczne znają się o wiele dłużej niż w naszym kraju, często od czasów studenckich albo i szkolnych".
Prezes PiS pytany o wpływ inflacji na program Polski Ład przyznał, że są rzeczy, na które władza nie ma do końca wpływu.
Ale Polski Ład będzie zyskiem dla ogromnej większości Polaków, on nie ogranicza się przecież tylko do korzystnych dla milionów Polaków zmian podatkowych. Postęp cywilizacyjny, jaki zrealizujemy - także poza wielkimi ośrodkami - będzie ogromny - dodał wicepremier.
Jego zdaniem Polacy także w mniejszych miejscowościach, zauważą takie zmiany na plus w portfelu i w komforcie życia.
W ramach kolejnych inwestycji będziemy realizować nowe chodniki, przystanki, kanalizację, oświetlenie, dostęp w mieszkaniu do gazu, drogi, ośrodki sportowe, domy kultury, biblioteki, cyfryzacja... - podkreślił.
Dopytywany czy będzie nas stać na drożejący gaz, odpowiedział, że "nikt nie przewidywał, że instytucje unijne dadzą się tak - łagodnie mówiąc - wprowadzić w błąd".
Mamy bowiem do czynienia z dwiema siłami: Rosją, raczej militarną, i Niemcami, siłą gospodarczą. Oni dyskontują swoją politykę i decyzję, by nawiązać do dawnej polityki Bismarcka osi moskiewsko-berlińskiej - wskazał Kaczyński.
Kaczyński przyznał także, że z prezydentem Andrzejem Dudą rozmawiał dawno temu. Powiedzmy, że to nie ma znaczenia, kilka tygodni czy kilka lat - podkreślił.
To sprawa bez znaczenia, bo na politykę nasze relacje nie mają większego wpływu. One tak wyglądają w zasadzie od początku prezydentury - powiedział Kaczyński.
Szef PiS pytany, czy ma przeczucie, jak zdecyduje prezydent Andrzej Duda w sprawie nowelizacji ustawy medialnej, odparł, że jest to pytanie do Pałacu Prezydenckiego. Zostawię dla siebie to, co wiem w tej sprawie. Nie jest moją rolą zastanawiać się nad motywacjami i kulisami podejmowanych w Pałacu decyzji - zaznaczył.
Nie wiem, co z tym Pegasusem. Dostałem pismo od dziekana Okręgowej Rady Adwokackiej, by wyjaśnić wątpliwości wokół rzekomego podsłuchu wobec Romana Giertycha. To się miało dziać w roku 2019, nie byłem wówczas wicepremierem do spraw bezpieczeństwa, nie mam o tym większego pojęcia - podkreślił Kaczyński pytany o sprawę Pegasusa. Generalnie rzecz biorąc, obserwując działalność pana Giertycha i znając go w pewnym czasie, mój poziom zaufania do niego jest znikomy - dodał wicepremier.
Na uwagę, że sprawę opisała amerykańska agencja i nie chodzi tylko o Giertycha, ale także o prokurator Ewę Wrzosek, która wszczęła postępowanie w sprawie wyborów kopertowych, Kaczyński podkreślił: "Nie mam w tej sprawie dowodu. Będzie posiedzenie komitetu do spraw bezpieczeństwa, to ta sprawa wtedy stanie i poproszę o wyjaśnienia".
Jeżeli jedyną przesłanką do działań operacyjnych miałoby być wszczęcie śledztwa, nawet jeśli oceniam tę decyzję krytycznie, jako błąd prawnika, to byłoby to niedopuszczalne. Przepraszam, ale nie wierzę w te doniesienia - dodał lider PiS.
Pytany o doniesienia dotyczące podsłuchiwania senatora KO Krzysztofa Brejzy zaznaczył, że nie wie jak było. Ale przypominam, że wobec Krzysztofa Brejzy padły poważne zarzuty o przestępczą działalność - mówił Kaczyński. Zapewnił jednocześnie, że będzie chciał wyjaśnień w tej sprawie od ministra koordynatora służb specjalnych.
Sprawdzę tę sprawę. Panowie, pół-żartem, to mogę tylko doradzić używanie takiego telefonu, jaki mam ja. Stary, wysłużony, choć chyba może filmować, jak się naciśnie odpowiedni przycisk - dodał.