Amerykanie będą musieli ostatecznie zweryfikować swoje plany wojny z Irakiem - praktycznie nie ma już szans, by utworzyć północny front, atakując wojska Saddama Husajna z Turcji. Nie zgodził się na to tamtejszy parlament.

Rządowi nie udało się przekonać parlamentu, by zgodził się na rozmieszczenie w Turcji 62 tys. amerykańskich żołnierzy. W tej sytuacji premier Erdogan zgłosi wniosek o udostępnienie Stanom Zjednoczonym tureckiej przestrzeni powietrznej. Głosowanie nad tą petycją odbędzie się jutro.

Waszyngton zgodził się za to, by do północnego Iraku, na tereny kontrolowane przez Kurdów wkroczyła turecka armia. Oficjalnie ma ona zapobiec napływowi tysięcy uchodźców do Turcji, ale w rzeczywistości chodzi o to, by nie dopuścić do powstania niepodległego państwa kurdyjskiego.

Na froncie południowym, w Kuwejcie tysiące amerykańskich i brytyjskich żołnierzy przemieszcza się na pozycje wyjściowe do ataku. Teraz czynnikiem decydującym jest pogoda. Jeśli w najbliższym czasie nie będzie zapowiadanych burz piaskowych, ruszy machina wojenna. Oficerowie kuwejckiej armii dostali sygnały od Amerykanów, że nastąpi to w ciągu najbliższej doby.

Atak na Irak ma być tak gwałtowny i zdecydowany, by oddziały wierne Saddamowi Husajnowi nie mogły użyć broni biologicznej i chemicznej. Zanim jednak na bunkry i centra dowodzenia irackiej armii spadną bomby i rakiety już doszło do pierwszej potyczki w tej wojnie.

Jak podaje brytyjski dziennik „The Times”, u ujścia rzeki Chawr al-Zubajr, w pobliżu kuwejckich wód terytorialnych, okręt patrolowy z emiratu zaskoczył 25 irackich łodzi, które rozstawiały miny. Doszło do strzelaniny, w której zginął co najmniej jeden Irakijczyk.

foto US Marines

09:25