Stany Zjednoczone są wściekłe na Turcję w związku z ciągłym opóźnianiem przez Ankarę otwarcia tureckiej strefy powietrznej dla amerykańskich samolotów – mówią, zastrzegając sobie anonimowość, przedstawiciele amerykańskiej administracji. O tym, że problem istnieje, przyznał amerykański sekretarz stanu Colin Powell.

Sekretarz stanu USA Colin Powell oświadczył, że Stany Zjednoczone nadal zabiegają o zgodę na wykorzystanie w celach wojennych tureckiej przestrzeni powietrznej. I choć wczoraj turecki parlament wyraził na to zgodę, powstał inny problem. Ankara chce wprowadzić do północnego Iraku swoje wojska lądowe, a na to nie zgadza się Waszyngton.

Mamy pewne problemy na poziomie wcielenia w życie zgody na przeloty nad terytorium Turcji. Wkrótce będę rozmawiał w tej sprawie z tureckimi przywódcami i mam nadzieję, że uda się wszystko wyjaśnić. Jeśli nie, będziemy musieli znaleźć jakąś alternatywę. Z Turcją cały czas prowadzimy też rozmowy w sprawie chęci Ankary wprowadzenia wojsk do północnego Iraku. Naszym zdaniem w tym momencie nie ma takiej potrzeby - mówił Powell.

Sekretarz stanu Collin Powell oświadczył rano, że w obecnej chwili Stany Zjednoczone nie widzą powodu dla wkroczenia do Iraku tureckich sił. Ostrzegł wręcz, że mogłoby to doprowadzić do incydentu ze znajdującymi się tam amerykańskimi wojskami. Waszyngton obawia się też, że możliwe bez pełnej kontroli i obecności własnych sił starcia między wojskami tureckimi i oddziałami kurdyjskimi mogłyby zagrozić całej kampanii.

Turcja chce wprowadzić do północnego Iraku swoje wojska lądowe. Zdaniem Ankary jest to potrzebne, aby zbudować coś na kształt strefy buforowej. Po pierwsze, aby oddzielić od swego terytorium oddziały irackich Kurdów, a po drugie, aby zabezpieczyć się przed niekontrolowanym napływem uchodźców.

Foto: Archiwum RMF

19:30