Zaledwie 2 cm mierzy fragment żuchwy wraz z dwoma dwukorzeniowymi zębami, który należał do nieznanego dotąd prassaka przypominającego ryjówkę, sprzed 215 mln lat. O najstarszym takim znalezisku na świecie informują Polacy na łamach "PNAS".

Maleńki fragment żuchwy został odkryty w 2014 roku we wschodniej Grenlandii przez dr. Grzegorza Niedźwieckiego z Uniwersytetu w Uppsali (Szwecja). Opracowanie znaleziska trwało kilka lat. Dość szybko jednak okazało się, że naukowcy mają do czynienia z pozostałością po nieznanym wcześniej gatunku prassaka.

Od razu wiedzieliśmy, że mamy do czynienia z ważnym odkryciem; nie były do tego potrzebne analizy specjalistyczne, co często ma miejsce w przypadku tak drobnych znalezisk paleontologicznych - dodaje dr hab. Tomasz Sulej z Instytutu Paleobiologii PAN, kierownik ekspedycji na Grenlandię.

Odkrycie nowego gatunku prassaka jest wyjątkowym wydarzeniem, bo znanych jest zaledwie około dziesięciu gatunków prassaków z tak dawnego okresu. Najstarsze podobne znaleziska są młodsze o około 5-10 mln lat.

Nowy gatunek nazwano Kalaallitkigun jenkinsi. Naukowcy chcieli w ten sposób uhonorować rdzennych mieszkańców Grenlandii - Inuitów, w których języku słowo "Kalaallitkigun" oznacza "ząb z Grenlandii". Z kolei nazwa rodzajowa "jenkinsi" ma przypomnieć zasługi amerykańskiego badacza F.A. Jenkinsa, jednego z pionierów paleontologii na Grenlandii.

Cytat

Wszyscy paleontolodzy chcieli znaleźć najstarszego prassaka. Tego przodka, najstarszego przodka. Nam się to udało. Ten ząb należał do prassaka, którego można porównać do współczesnej ryjówki. Ten gatunek żył w zaroślach, musiał uważać pewnie na drapieżne dinozaury. Mały, szybko biegający, raczej wszystkożerny. Znaleziska dokonaliśmy we wschodniej Grenlandii, ponieważ jest niewiele roślinności, skały są gołe, niezarośnięte, na nich łatwo można dojrzeć takie znaleziska. W Polsce mamy szansę na podobne znaleziska. Cały czas przeszukujemy Śląsk. Dostajemy pierwsze komentarze ze świata, od paleontologów, którzy nam gratulują. To odkrycie to na pewno wielkie szczęście. Wiele ekspedycji zorganizowali tam Amerykanie, ale nic nie znaleźli. A nam to udało się - mówi RMF FM
doktor habilitowany Tomasz Sulej

Opisanie kolejnego gatunku prassaka to wielkie szczęście - tym bardziej, że w tym samym miejscu w latach dziewięćdziesiątych działała misja amerykańska. Musiała jednak szybko zakończyć badania, bo wichura porwała ich obóz do morza. My takich problemów nie mieliśmy - opowiada Tomasz Sulej. Ekspedycja i dalsze badania polskiego zespołu były finansowane przez NCN.

Nawet z małego fragmentu szkieletu naukowcy potrafią wyczytać wiele informacji na temat wyglądu i sposobu życia zwierzęcia. Zdaniem dr. hab. Suleja K. jenkinsi mógł przypominać rozmiarami i sposobem życia dzisiejsze ryjówki.

Naukowiec mówi, że choć udało się znaleźć tylko maleńki fragment skamieniałości zwierzęcia - żuchwę, to dla paleontologów jest on tak naprawdę najważniejszy, bo w czasie ewolucji prassaków zmieniał się najszybciej. Jego badanie daje więc okazję do "podglądania" tego procesu niemalże w akcji.

U bardziej prymitywnych zwierząt żuchwa składała się z wielu kości, a w naszym przypadku mówimy już o jednej kości. Wcześniejsze gatunki miały zęby jednokorzeniowe, nasz ma dwa korzenie - wymienia dr hab. Sulej.


Badaczy zastanowiła ta zmiana. Na ich prośbę eksperci z Politechniki Warszawskiej wykonali trójwymiarowe modele dwóch zębów - dwukorzeniowego, należącego do K. jenkinsi - oraz drugiego z taką samą koroną, ale posiadającego tylko jeden korzeń, który należał do gatunku żyjącego wcześniej.

Następnie naukowcy sprawdzili, jak takie zęby "pracują" w żuchwie. Stwierdziliśmy, że zęby i żuchwa odkrytego przez nas prassaka były bardziej wytrzymałe - opowiada Tomasz Sulej. W jego ocenie K. jenkinsi mógł być etapem przejściowym między gatunkami żywiącymi się głównie owadami a tymi, które spożywały głównie rośliny. Przypomina, że badacze amerykańscy opisali gatunek późniejszy o 10 mln lat, który żywił się właśnie roślinami.

Kalaallitkigun nie miał łatwego życia, bo w jego otoczeniu mieszkały pierwsze znane drapieżne dinozaury, które mogły na niego polować. Prassak uciekał przed nimi, kryjąc się wśród licznych paproci i innych zarośli (wówczas nie było jeszcze traw ani roślin kwiatowych). Nie było też Grenlandii, jaką teraz znamy. Istniał wielki superkontynent określany jako Pangea, który stopniowo rozpadał się na mniejsze części.

Miejsce odkrycia przypomina nieco powierzchnię Marsa. Kamienie są tam krwistoczerwone. To są tzw. śródlądowe osady kontynentalne, a ich specyficzny kolor wziął się z utleniania żelaza. Na całym świecie osady lądowe sprzed 215 mln taki mają kolor, również w Polsce. Takie osady powstały w momencie osadzania się w jeziorach mułowców i iłowców - tłumaczy naukowiec.