Co najmniej 31 osób zginęło, a 90 zostało rannych w zamachu bombowym w Urumczi, stolicy autonomicznego regionu Sinkiang na zachodzie Chin. Do ataku doszło na targowisku. Władze w Pekinie nazwały zamach "aktem brutalnego terroryzmu".
Według chińskich mediów, do wybuchu doszło o godzinie 7:50 rano czasu lokalnego (1:50 w nocy czasu polskiego), kiedy w tłum kupujących wjechały dwa samochody. Wyrzucono z nich na zewnątrz ładunki wybuchowe, a jeden z pojazdów eksplodował. Świadkowie informowali też o licznych eksplozjach wtórnych.
Władze w Pekinie nie poinformowały, kto jest odpowiedzialny za przeprowadzenie zamachu. Jednak nieoficjalnie wskazuje się na zbrojne ugrupowania separatystyczne. Do ataku doszło w dwa dni po tym, jak lokalny sąd skazał na kary więzienia 39 osób za udział w zorganizowanej grupie przestępczej prowadzącej m.in. działalność terrorystyczną. Grupa była również oskarżana o szerzenie nienawiści etnicznej.
W ostatnich miesiącach w Sinkiangu, gdzie znaczną część ludności stanowią muzułmańscy Ujgurzy, doszło do wielu ataków terrorystycznych. Czwartkowy zamach jest jednak najkrwawszym od 2009 roku, kiedy w starciach Ujgurów z chińską większością zginęło prawie 200 osób.
(MRod)