Brytyjscy policjanci przyjechali do Polski, by przesłuchać brata 30-letniego Damiana Rz., podejrzanego o zabójstwo 6 osób, w tym trojga dzieci. Do tragedii doszło w minioną niedzielę na wyspie Jersey. Domniemany morderca próbował popełnić samobójstwo, w tej chwili znajduje się w szpitalu.
Choć życiu 30-latka nie zagraża niebezpieczeństwo, to wątpliwe, by w najbliższym czasie mogła przesłuchać go policja. Niektóre brytyjskie media opierając się na relacjach świadków, opisują niedzielna tragedię w przerażających szczegółach. Inne na podstawie nowych informacji próbują określić motywację zbójcy.
30-latek miał ponoć kłopoty finansowe - rzekomo zainwestował swoje życiowe oszczędności w projekt deweloperski w Polsce. Plany te upadły, a mężczyzna nie odzyskał swych pieniędzy.
Dziennikarze skupiają się także na jego wcześniejszej próbie samobójczej - niecały miesiąc temu aresztowany Polak miał zażyć kilkadziesiąt pastylek środków uspokajających. Powód? Depresja spowodowana kłopotami rodzinnymi.
Polacy na Jersey nadal są w szoku, ale już podjęto próby zbierania pieniędzy które mają pomóc rodzinom ofiar w sprowadzeniu ciał do Polski.
Dodajmy, że w Bydgoszczy, gdzie mieszkają bliscy ofiar morderstwa na Jersey, miejscowa policja zbierała informacje na potrzeby śledztwa prowadzonego w Wielkiej Brytanii. Jednak ze względu na dobro śledztwa odmówiła podania bliższych szczegółów na ten temat.
Z Bydgoszczy pochodziły ofiary tragedii: kobieta i jej ojciec, dla których podejrzany o zabójstwo był mężem i zięciem. W Bydgoszczy mieszka matka i brat zamordowanej kobiety.
Podobne czynności wykonywała małopolska policja. Jeszcze w poniedziałek rozmawiała w Nowym Sączu z rodzicami podejrzanego o zabójstwo 30-latka, sąsiadami i znajomymi, którzy spotkali się z Damianem R. i jego żoną podczas ich niedawnej wizyty w Polsce.
Do zabójstwa doszło w niedzielę w St. Helier, stolicy wyspy Jersey na Kanale La Manche.
Damian Rz. miał dopuścić się zabójstwa swojej żony Izabeli Rz., dwojga dzieci Kacpra i Kingi w wieku 18 miesięcy i 6 lat, 55-letniego teścia Marka G., oraz najlepszej przyjaciółki żony 34-letniej Marty de la Haye (także Polki) oraz jej pięcioletniej córeczki Julii. Izabela Rz. zginęła od ran zadanych nożem kilka godzin po powrocie z Polski, gdzie wraz z mężem odwiedziła rodzinę. Wszystkie ofiary zostały wielokrotnie ugodzone nożem.
Rz. byli małżeństwem od ośmiu lat. Na Jersey mieszkali od sześciu lat. Mężczyzna był stolarzem.
Napastnik próbował po dokonaniu morderstwa popełnić samobójstwo. Z obrażeniami trafił do szpitala i przeszedł operację.