Sprawę karną wobec byłego koordynatora ruchu Otwarta Rosja, Andrieja Piwowarowa, wszczęto z powodu wpisu na Facebooku - podało radio Echo Moskwy. Czynności śledcze z udziałem opozycjonisty, zatrzymanego w poniedziałek wieczorem, trwały do rana we wtorek.
Jak powiedziała Echu Moskwy prawniczka Anastasija Burakowa, powodem wszczęcia sprawy karnej jest wpis z lata 2020 roku. Piwowarow pojechał wówczas do Krasnodaru, gdzie pomagał w kampanii wyborczej aktywistki Jany Antonowej. Na Facebooku opozycjonista napisał, że niezbędna jest zbiórka funduszy na agitację. Sprawę karną wszczęto 29 maja br., dwa dni po decyzji o likwidacji rosyjskich struktur Otwartej Rosji.
Burakowa powiązała z zatrzymaniem Piwowarowa rewizje, które funkcjonariusze służb siłowych prowadzą we wtorek w Moskwie i obwodzie moskiewskim. Były parlamentarzysta Dmitrij Gudkow poinformował, że policja przeszukuje jego daczę pod Kołomną w obwodzie moskiewskim. Funkcjonariusze przyszli także do byłego działacza Otwartej Rosji Aleksandra Sołowiowa, który współpracował również z Gudkowem, oraz do szefa sztabu Gudkowa, Witalija Wieniediktowa.
Formalny powód nie jest mi znany, a rzeczywisty jest jasny - napisał o tych przeszukaniach Gudkow w komentarzu na komunikatorze Telegram.
Andriej Piwowarow został zatrzymany wieczorem 31 maja na lotnisku w Petersburgu. Wyprowadzono go z samolotu do Warszawy. Maszyna miała wystartować o godzinie 18:20, ale ostatecznie odleciała z około półtoragodzinnym opóźnieniem - bez opozycjonisty na podkładzie.
Służby graniczne Federalnej Służby Bezpieczeństwa początkowo zaprzeczały, iż zatrzymano Piwowarowa. Media twierdzą, że aktywista ma zostać przewieziony do Krasnodaru, bo sprawa karna wobec niego została wszczęta właśnie w tym mieście.
Zatrzymanie Piwowarowa przez rosyjskie służby potwierdziły Polskie Linie Lotnicze LOT, ponieważ to na pokładzie samolotu należącego do tej spółki, opozycjonista miał wyruszyć do Warszawy.
W trakcie kołowania samolotu kontrola ruchu lotniczego nakazała załodze zawrócenie na stanowisko postojowe. Dowódca samolotu musiał zastosować się do tego polecenia, bowiem znajdował się w rosyjskiej jurysdykcji - brzmi wydane przez LOT oświadczenie, do którego dotarło RMF FM.
Teraz polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych zamierza sprawdzić, czy doszło do złamania prawa międzynarodowego.
Trwa wyjaśnianie wszelkich okoliczności tego incydentu - usłyszał reporter RMF FM Krzysztof Zasada od wiceszefa resortu dyplomacji Marcina Przydacza. Jak dodaje wiceminister: To kolejna odsłona bezprecedensowej operacji niszczenia rosyjskiej opozycji przed jesiennymi wyborami do Dumy. Aparat represji na terytorium Federacji Rosyjskiej chce doprowadzić do zastraszenia środowisk niezależnych, do ich wyeliminowania.
Przydacz podkreśla jednocześnie, że przed wystosowaniem odpowiedniej reakcji, należy poczekać na wyjaśnienia. Według niego wspólnota międzynarodowa powinna zareagować jednak na kolejny przejaw łamania praw człowieka w Rosji.
27 maja Otwarta Rosja, której koordynatorem był Andriej Piwowarow, ogłosiła swoje samorozwiązanie w Rosji, by chronić w ten sposób współpracowników przed prześladowaniami za udział w organizacji uznanej oficjalnie przez władze rosyjskie za niepożądaną. Do tej pory za udział w takiej organizacji groziły kary administracyjne, a teraz trwają prace nad zaostrzeniem sankcji. W rezultacie, osobom związanym z "organizacją niepożądaną" grozić może sześć lat więzienia.
Ruch Otwarta Rosja formalnie nie został uznany za organizację niepożądaną, ale władze Rosji uznały, że poprzez koordynatorów jest on związany z zarejestrowaną w Wielkiej Brytanii organizacją przeciwnika Kremla, Michaiła Chodorkowskiego - Open Russia Civic Movement. W 2017 roku prokuratura generalna uznała tę strukturę za organizację, której działalność jest niepożądana na terytorium Rosji.